Sylwia Pupek

View Original

Decyzja

Który moment jest tym, kiedy naprawdę ją podejmujesz?

Czy ten, kiedy pojawia Ci się jej pierwsza myśl w głowie?

Czy ten, kiedy na głos wypowiesz myśli?

Czy ten, kiedy zaczynasz działać?

Dla większości z nas decyzja równa się działanie. Podejmujemy ją jednocześnie podejmując działanie w określonym kierunku. Jest to tak silnie zakorzenione przekonanie, że nawet nie poddajemy go w wątpliwość. 

Niektórzy przed podjęciem decyzji robią spore rozpoznanie terenu, analizują wszystkie za i przeciw, badają grunt i rozważają różne możliwości, inni radzą się bliskich, przyjaciół, znajomych, jeszcze inni wykorzystują wiedzę astrologiczną, układy gwiazd, planet, wróżą z Tarota. 

Tak naprawdę, nie ma znaczenia, do której z tych grup należysz, bo wcześniej czy później wypowiedziane słowo o podjęciu decyzji będzie równoznaczne z rozpoczęciem przez Ciebie działania, aby ta decyzja weszła w życie. 

A co, jeśli podjęcie decyzji następuje dużo wcześniej?

A co, jeśli wcale nie jest to moment, w którym zrobisz rozeznanie?

A co, jeśli nie jest to czas, kiedy poradzisz się wszystkich bliskich osób i sprawdzisz układ galaktyki na niebie upewniając się, że tak powinnaś zrobić?

Co, jeśli podjęcie decyzji następuje w pierwszej sekundzie, kiedy dany pomysł, myśl przychodzi do Ciebie, do Twojego serca i jest tą iskrą zapalną prowadzącą Cię w dalszym kierunku?

Co, jeśli decyzją jest ten mikro-moment, w którym zaczyna Wszystko, cały Wszechświat, kierować swoją uwagę na Ciebie?

Co, jeśli decyzją jest ta chwila, kiedy masz pierwszy przebłysk w głowie, że czegoś chcesz, albo czegoś nie chcesz, że coś chcesz zmienić, że chcesz więcej, dalej, mniej, bardziej?

Co, jeśli w tym właśnie momencie cały Wszechświat skupia na Tobie swoją uwagę, czekając na dalsze dyrektywy?

Co, jeśli jedyne, co tak naprawdę musisz wtedy zrobić to zawierzyć, że nie jesteś w tym sama, że wspiera Cię wszystko i wspierać będzie, póki decyzja nie zmaterializuje się i jeszcze dalej?

Co, jeśli jedyne, co potrzebujesz zrobić to zaufać sobie, Bogu, Wszechświatowi, Źródle, że droga do osiągnięcia celu może być inna niż, ta którą Ty sobie założyłaś z poziomu umysłu i być po prostu otwartą na to, co pojawiać się będzie wokół Ciebie?

Co, jeśli jedyną rzeczą, jaką musisz zrobić to być pewną tego czego chcesz i trwać w tej decyzji bez zawahania, a wtedy Wszystko wokół Ciebie zatańczy, zawiruje i zacznie kreować Twoją rzeczywistość podług Ciebie, bo to Ty wydajesz rozkazy, to Ty decydujesz, to Ty rządzisz w swojej rzeczywistości zapraszając do niej to czego pragniesz lub wypraszając z niej to czego już nie potrzebujesz.

Jaki jest Twój kolejny krok po podjęciu decyzji?

Ok, podjęłaś decyzję.

Zaufałaś sobie.

Idziesz w to.

Co potem?

… potem następują pewne specyficzne, dziwne wydarzenia. Niektórzy nazywają je przeciwnościami losu, inni – kłodami pod nogi, jeszcze inni znakami z nieba, mówiącymi, aby jeszcze raz wszystko porządnie przemyśleć, rozważyć „za” i „przeciw” i przeanalizować.

Ja ten czas nazywam testem. Zresztą chyba nie tylko ja go tak nazywam.

Dlaczego testem?

Wszechświat mówi: OK.

Podjęła decyzję.

Posłuchała serca.

Ale czy na pewno jest na nią gotowa?

Czy na pewno chce tego?

Czy na pewno poradzi sobie?

Więc wrzuca mały test.

I co Ty wtedy robisz?

?

Masz zawsze dwie drogi.

Pierwsza:

Wątpisz.

Bóg, Źródło, Wszechświat: Nie jest gotowa. Jednak to nie ten czas. Waha się i wątpi. Dajmy jej jeszcze chwilę.

Ale Ty dalej się wahasz. I tak w kółko.

I pada pytanie od Wszechświata: Więc czego ona chce? Niech się zdecyduje w końcu.

Druga:

Idziesz w to. Zaufałaś sobie i wiesz, czego chcesz.

Bóg, Źródło, Wszechświat: Ona wie. Ona jest pewna. Dajmy Jej to.

Którą drogę Ty wybierasz? Która jest tą, którą kroczysz najczęściej?

I teraz…

jeśli najczęściej kroczysz tą pierwszą drogą, drogą wahania się, szukania znaków, potwierdzeń i zapewnień na zewnątrz, to prawdopodobnie Twoje życie jest jedną wielką sinusoidą, chorągiewką na wietrze.

Z jednej strony czegoś chcesz, pragniesz z całego serca, ale z drugiej - potrzebujesz pewności, potrzebujesz wiedzieć, że pragniesz słusznie, że chcesz właściwie… właściwie dla siebie.

Czy Ty też to widzisz? Ten lekki absurd?

Idźmy dalej!

A więc szukasz potwierdzenia na zewnątrz, tak? Żeby ktoś, ktokolwiek, powiedział Ci, że idziesz słuszną droga, że kroczysz właściwą ścieżką…

Hmm…

Ale przecież jesteś jedyną osobą, która wie, czego pragnie jej serce, dusza. Jedyną, która czuje, co w jej wnętrzu gra. Jedyną, która zna siebie od początku, wie, co przeszła, co przeżyła, jakie ma doświadczenie, wie z czym i po co przyszła na ten świat, nawet jeśli teraz o tym nie pamięta. Czyż nie?

Więc skąd to wszystko?

Skąd to powątpiewanie?

Skąd ten brak pewności?

Jakbyś była wybrakowanym, niepełnowartościowym, człowiekiem, nie potrafiącym samodzielnie podejmować decyzji, potrzebującym wciąż i wciąż potwierdzenia z zewnątrz.

Skąd to?

Wiesz może?

?

A gdybyś tak odnalazła sposób na zmianę tego?

A gdybyś tak wiedziała, jak to odczarować?

A gdybyś tak…

… Zaufała sobie?

W pełni…

W 100%...

Tak na serio!

Bez powątpiewania!

Zaufała tak, jak ufać powinnaś zawsze!

Zaufała tak, jak ufałaś, kiedy przyszłaś na ten świat, wierząc, że jesteś idealna i wartościowa. 

Że jesteś OK taka, jaka jesteś.

Jakby to było wtedy?

Jakby to było w Twoim życiu?

Z Twoimi decyzjami?

Wyborami?

Działaniem?

Z Tobą?