Sylwia Pupek

View Original

Przejmowanie czyjegoś stanu emocjonalnego - najczęstszy powód Twojego złego samopoczucia

PRZEJMOWANIE STANU PSYCHICZNEGO, EMOCJI I ODCZUĆ DRUGIEJ OSOBY

Czym tak naprawdę jest i jak to się najczęściej odbywa?

Zupełnie niepostrzeżenie, nagle, z chwili na chwilę Twój nastrój zaczyna opadać, a Ty odczuwasz najpierw lekkie przygnębienie, melancholię, potem smutek lub wręcz stan depresyjny. 

(W trakcie może pojawić się złość, szczególnie ważne, jeśli pojawia się ona na samym początku, bez wyraźnego powodu.)

I zanim się spostrzeżesz jesteś w samym środku przygniatających emocji, tak ciężkich, jak głazy. 

Smutek, przeogromny przytłaczający smutek oraz lęk powodują, że nie widzisz już żadnego światełka w tunelu, że wszystko jest szare, bezbarwne, a życie traci sens (choć w rzeczywistości nie masz tak naprawdę zbytnich powodów, racjonalnych, do tego, by tak się czuć!) 

To jeden z podstawowych sygnałów, że właśnie przejąłeś czyjś stan psychiczny.

Niektórzy nazywają to podpięciami energetycznymi, ja określę to jako przejęcie czyichś emocji i stanu psychicznego, gdyż dzieje się to za Twoją zgoda w 99% przypadków.

Jak to możliwe, że zgadzasz się na coś takiego?

Cóż, zgoda Twoja może być nieświadoma, ale wciąż jest zgodą. Podobnie do sytuacji, gdy wybierasz się do jakiegoś kraju i nie znając prawa obowiązującego w ów państwie, popełniasz czyn, który jest tam karalny. Nie zwania Cię to od konsekwencji, jakie poniesiesz, prawda?

Podobnie jest i w tym przypadku.

Wystarczy, że jesteś emocjonalnie związany z daną osobą, albo… byłeś związany (np., po rozstaniu) – to pierwszy przypadek.

Drugi - gdy poruszy Cię czyjaś historia na tyle mocno, że łączysz się emocjonalnie (energetycznie) z daną osobą i jej przestrzenią (polem energetycznym, m.in. powłoką emocjonalną wokół niej). To wystarczy, by przejąć czyjś stan psychiczny, emocje, odczucia, a nawet ból.

Zaskakujące, prawda?

Ale teraz już wiesz…, więc łatwiej będzie Ci nad tym zapanować lub poradzić sobie z rozwiązaniem tej kwestii, gdy ona się wydarzy, bo za chwilę powiem Ci, co po kolei masz zrobić, by w tempie zaskakująco szybkim (mi zajmuje to około 10-15 minut) wrócić do stanu absolutnego spokoju i równowagi. 

Tak, mogę się jedynie domyślać, co teraz myślisz. Że to nierealne… Zanim jednak wydasz swój osąd, przeczytaj do końca to, czym zdecydowałam się z Tobą podzielić dziś. Być może zrozumiesz przesłanie w trakcie.

Sama po sobie i swoim doświadczeniu wiem, co to znaczy być w depresji (byłam w niej wiele lat, z krótkimi przerwami od 22 roku życia do około 38) i wiem, jak cholernie ciężko jest z tego wyjść i wrócić do równowagi. 

Wiele osób do końca życia jest na silnych lekach, gdyż nikt nie znajduje drogi, by im pomóc. 

W świecie energetycznym u takich osób widać ogrom, OGROM!!! polaczeń energetycznych z innymi osobami, które pobierają energię dla siebie do życia (określa się to pospolicie podpięciami lub wampirami energetycznymi). 

Nic dziwnego więc, że taka osoba nie ma na nic siły. I żadne leki! Żadne! nie pomogą, jeśli nie odetniesz się od tych polaczeń, jeśli ich nie przerwiesz, nie oczyścisz miejsc po nich, a potem nie zabezpieczysz siebie na czas rekonwalescencji.

Nie ma jednak gwarancji, że po odpięciu, takie sytuacje nie powrócą, ale… jest wyjście, by szybko zareagować, kiedy się pojawią.

Pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak, jest Twój nastrój.

Dla mnie, znakiem rozpoznawczym, jest przede wszystkim spadek mojego samopoczucia bez konkretnych przesłanek z zewnątrz. 

Kiedyś działo się to ciągle, mogłabym powiedzieć, że byłam w wiecznym procesie współodczuwania emocji innych ludzi i ich sytuacji życiowych. 

Jako osoba wysoko sensytywna nie umiałam sobie początkowo z tym radzić. W pewnym momencie przestałam nawet chodzić do marketów i miejsc znacznie zaludnionych, gdyż siła odczuwania była tak duża, że kończyłam utratą przytomności lub problemami z oddychaniem. 

Jak widzisz więc, nie zawsze musimy kogoś znać czy znać czyjąś historię, by odczuć emocje drugiego człowieka. 

Opowiadałam na jednym z livów na grupie Podnieś swoje wibracje (KLIKNIJ TUTAJ, aby obejrzeć ten live) o tym, jak nasze pola energetyczne reagują na siebie nawzajem. Takie silne współodczuwanie dzieje się przede wszystkim, gdy jesteś osoba wysoce wrażliwą. W przypadku osób mniej wrażliwych to połączenie następuję najczęściej, gdy dana osoba łączy się emocjonalnie i myślami z drugą (nawet, gdy robi to nieświadomie).

Czyli, pierwszą oznaką będzie nagły spadek nastroju. Czasem dzieje się to powoli, z chwili na chwilę odczujesz coraz większe przygnębienie, w głowie więcej myśli, galopujących wręcz myśli, które trudno zahamować i powstrzymać. Masz wrażenie, że stoisz po środku pędzącego stada dzikich koni, które zaraz Cię stratują.

Kolejny etap to pojawienie się zniechęcenie, rezygnacja, brak siły fizycznej i niechęć do zrobienia najprostszych czynności domowych. 

Czujesz się całkowicie wypompowany z sił witalnych, nic Ci się nie chce, bo nie widzisz w niczym sensu. Jedyna rzecz, jaka przychodzi Ci do głowy, to położenie się do łóżka i nie wychodzenie stamtąd aż skończy się ów stan. 

Możesz też odczuwać ogromną samotność i wręcz potrzebę krzyku o pomoc. Wewnętrznie objawia się to rzeczywistym krzykiem! Każda komóreczka Twojego ciała wrzeszczy i walczy o przetrwanie, bo wdziera się w nią czyjaś energia. 

W tym drugim etapie człowiek jest skłonny do destrukcyjnych zachowań wobec siebie. Do szukania pomocy u innych, niekoniecznie odpowiednich osób, bo najczęściej wśród tych, którzy są przyczyną jego stanu emocjonalnego. 

To wówczas wykonujesz telefon do swojego ex partnera, ex przyjaciela lub innych osób z otoczenia. Piszesz jak Ci źle i smutno mając jednocześnie nadzieję, że jako osoby, które Cię znają, odpowiedzą i pocieszą. 

Pocieszenie, nawet jeśli następuje, jest jednak mgliste. Ponieważ zacieśnia się więź między Tobą, a tą osobą i następuje jeszcze mocniejsze połączenie waszych stanów emocjonalnych - wzajemna wymiana i nakręcanie się tego, co i tak już jest ciężkie. Nazwałabym to swoistym współuzależnieniem jak przy nałogu alkoholowym.

Trzecim etapem jest znaczne pogorszenie stanu emocjonalnego, jeśli dana osoba nie daje rady sobie ze swoim stanem emocjonalnym ani nie znajdzie wokół siebie pomocnej dłoni.

I, w zależności od poziomu świadomości, albo potęguje się depresja, która może przerodzić się w ciągły stan, albo… jeśli osoba zna proces i zadecyduje ostatkiem sił o jego przerwaniu nastąpi poprawa. Trwanie w tym nisko wibracyjnym stanie może prowadzić do myśli samobójczych, zaniedbania siebie, swojego zdrowia, ciała, otoczenia, domu czy rodziny. (Nie jest to dla mnie nic zaskakującego, gdyż stan depresji jest naprawdę trudny i wyjście z niego wymaga dużej siły i samozaparcia – osobista wiedza lub pomoc osoby, która wie, jak pomóc jest tutaj kluczowa.)

Jesteś jednak w stanie zapobiec rozwojowi tego stanu w pierwszej lub drugiej fazie bardzo skutecznie, czego sama jestem przykładem, gdyż z depresji wyszłam bez pomocy leków. 

Dziś wiem, że jakiekolwiek zawirowania w moim nastroju, bez konkretnych przesłanek zewnętrznych, są efektem przejęcia czyjegoś stanu i emocji.

Zacznijmy więc proces, jeśli jesteś gotowy.

Pamiętaj! Że jesteś wyposażony we wszystko, czego potrzebujesz, by poradzić sobie z tym stanem! Ale to od Ciebie zależy, czy wykonasz pierwszy krok! Nikt za Ciebie tego nie zrobi!!!

Nawet jeśli musisz się zmusić i na siłę zasiąść do zeszytu, dziennika to zrób TO! Bo efekt końcowy, którym jest wewnętrzny spokój i balans, jest tego wart!!!

Pierwszą rzeczą, jaka potrzebujesz zrobić, to zauważyć, co się z Tobą tak naprawdę dzieje. 

Najbardziej pomocne jest tutaj napisanie tego. Poprzez pisanie uwalniasz i oczyszczasz swój umysł z myśli, które są jak pajęczyna i kłębowisko, trudne do rozplatania. 

Odpowiadając na pytanie „Co czuję, jak się czuję?” wypisz wszystko, skupiając się w głównej mierze na nazwaniu emocji. 

Nie hamuj się, cokolwiek ma wypłynąć, niech wypłynie, jeśli chcesz przeklinać, przeklinaj, jeśli chcesz wyzywać, wyzywaj, jeśli czujesz potrzebę zadawania sobie pytań, zadawaj je i sam na nie odpowiadaj. I pisz, aż do wyczerpania myśli!

Gdy skończysz- odłóż długopis, usiądź prosto. 

Zamknij oczy i zacznij oddychać na 4 (Przez 4 sekundy wdech, na 2 sekundy zatrzymujesz powietrze, przez 4 sekundy wydech. Oddychasz przeponowo – czyli unosić się ma najpierw Twój brzuch przy nabieraniu powietrza, potem klatka piersiowa i opadać najpierw klatka piersiowa potem brzuch przy wydychaniu). 

Jeśli czujesz, że jest to trudne dla Ciebie, nienaturalne, zacznij praktykować ten sposób mimo wszystko, nie zmieniaj nic. Ten rodzaj oddechu wprowadzi Cię w lekki stan odcięcia i medytacji, który pozwoli dotrzeć do głębszych warstw. 

Oddychając przez minimum 2 minuty, nie krócej, kieruj swoją uwagę w przestrzeń serca. 

Następnie zadaj sobie pytanie – Czyje przejąłeś emocje i myśli, czy są one Twoje?

I posłuchaj odpowiedzi. 

Nie wymuszaj jej. Ta, która przyjdzie jako cichutki, spokojny, zrównoważony głos jest tą właściwą.

I teraz, jeśli odpowiedź jest, że to nie jest Twoje, że czyjeś, to Twoim zadaniem jest, będąc uwagą w przestrzeni serca, odsunąć silą woli te myśli i emocje. 

Wyobraź sobie jakbyś od serca rozpościerał tarczę swoimi dłońmi i barykadował, odsuwał to, co przychodzi, a co powoduje Twoje gorsze samopoczucie. 

Możesz przy tym odczuwać rzeczywisty opór, silny i mocny, ale nie poddawaj się, pamiętaj, że to Ty ostatecznie decydujesz, co zapraszasz do siebie. 

WAŻNE!!! Nie możesz tego procesu robić, gdy w środku telepie Cię ze strachu, lęku lub przerażenia. 

Dlatego zaczynasz od oddechu, który ma uspokoić serce i dać chwilowe odcięcie się od hałasu i zgiełku emocjonalnego. 

Staraj się wyjść poza odczuwane emocje na chwilę, gdy będziesz tworzyć tę barykadę/ odcięcie. Odeprzyj emocje i myśli na odległość, którą czujesz, że jest ok, a następnie otocz się tą świetlistą powloką, którą tworzysz dłońmi dookoła mówiąc: Dziękuję, odsyłam to do światła, do źródła, do Boga. I poczuj, jak otacza Cię ochrona świetlista. 

Powtarzaj te słowa aż poczujesz, że emocje i myśli odchodzą, ustępują. 

Po zakończonym procesie pooddychaj jeszcze chwilę i podziękuj sobie za to, dając chwilę, obserwuj, co się dzieje z Tobą. 

Aby wzmocnić proces, nie dzwoń do nikogo, nie rozmawiaj z nikim, ani nie kontaktuj się przez pewien czas (pół godziny, godzinę… dla każdego będzie to indywidualne) aż poczujesz napływ sił i ugruntowanie spokoju. Wyjdź natomiast po procesie koniecznie na spacer do parku, lasu, ogrodu i jeśli możesz stań boso na ziemi, choć na chwilę z intencją uziemienia i pozbycia się toksyn energetycznych z ciała (stopy są najlepszym przewodnikiem).

I to wszystko.

Następnym razem bądź bardziej ostrożny, komu dajesz swoją uwagę emocjonalną i z kim się łączysz w bólu. 

Proces ten możesz robić tak często, jak tylko zajdzie taka potrzeba. 

I na koniec… Czy możesz się chronić, zapobiegać takim sytuacjom?

Możesz. Jeśli będziesz w wyższych wibracjach, mocno osadzony, współczucie, jakim obdarzysz cierpiąca osobę nie będzie łączyło Cię z jej stanem emocjonalnym. 

Za każdym razem, gdy zrobi Ci się kogoś żal, poczujesz, że Ci kogoś szkoda, zatrzymaj swoje myśli, zamknij oczy na chwilę i wyobraź sobie strumień świetlisty z góry, który kierujesz w stronę serca tej osoby, niech rozświetli ją wewnętrznie, doda sił i prowadzi w jej ścieżce życia.

Bo nie jesteś od tego, by przejmować czyjś ból. W ten sposób nikomu nie pomagasz, a jedynie szkodzisz.

Pamiętaj, że każdy z nas, ma do przebycia drogę, którą jest w stanie przebyć. Nigdy nie jesteśmy poddawani doświadczeniu, które nas przerasta.

Pięknego dnia!

Z miłością,

Sylwia