Sylwia Pupek

View Original

Syndrom Księżniczki cz.2. ostatnia

c.d.

Poznałaś już początek tej historii, historii Księżniczki zamkniętej w wieży przez złą macochę.

(Jeśli nie, to tutaj przeczytasz początek tej niezwykłej historii "Syndrom Księżniczki cz.1.")

Dziś opowiem Ci jej dalsze losy…

„…Księżniczka starała się ukrywać, przemykając od chaty do chaty ukradkiem, by nikt jej nie zauważył. Czuła ogromny strach, że niepostrzeżenie pojawi się zła macocha i uwięzi ją ponownie w wieży. W pewnym momencie zobaczyła tłum mieszkańców wioski szepczących namiętnie między sobą. Zbliżyła się nieco, by usłyszeć ich konwersację. Zaciekawiona niepostrzeżenie stanęła na suchą gałąź i… TRACH! Dźwięk łamanej gałązki wstrzymał wszelkie rozmowy. Wszyscy skierowali wzrok w stronę, z którego dobiegł niepokojący dźwięk. Z całego tłumu zainteresowanych wychylił się jeden śmiałek. Młody, żwawy mężczyzna ruszył ochoczo w kierunku chaty. Księżniczka z całych sił próbowała przywrzeć ciałem do ściany, tak jakby to miało spowodować, że stanie się niewidzialna. Na próżno jednak. 

- Co tu robisz? Kim jesteś? – zapytał Księżniczki

Ta jednak ze strachu nie była w stanie wykrztusić ani jednego słowa. Wziął ją więc za rękę i mimo jej starań i oporów poprowadził wprost do tłumu zaciekawionych gapiów. Kiedy tamci ujrzeli Księżniczkę zignorowawszy ją wrócili do swojej konwersacji, jak gdyby nigdy nic. Zdziwiona brakiem reakcji tłumu dziewczyna spojrzała pytająco na młodzieńca.

-No, co? – zapytał.

- …czy oni…, czy ty… wiesz, kim ja jestem? – zapytała Księżniczka.

- Tak. Wiem.

- Naprawdę? Wiesz? I…?

- I co? Jesteś kolejną, która uciekła z wieży.

- ???

- Co cię tak dziwi?

- Jak to...? Kolejną? To jest nas więcej?

Młodzieniec nie odpowiedział na to pytanie, a jedynie chwycił za rękę Księżniczkę prowadząc ją na najbliższe wzgórze. Kiedy już wspięli się na wierzchołek pagórka oczom ich ukazał się piękny widok całej doliny i lasu. Gdzieniegdzie, ponad wierzchołkami drzew, widać było szarawe, to okrągłe, to kwadratowe wystające budowle. 

- Widzisz te wierzchołki budowli wystające ponad konary drzew? – zapytał młodzieniec.

Księżniczka przytaknęła głową.

- To wieże. Wieże, w których siedzą takie jak Ty. Jest ich setki. 

Zszokowana Księżniczka nie była w stanie wydusić ani słowa, a młodzieniec kontynuował:

- Co jakiś czas ucieka jedna z Was z takiej wieży. Ukrywa się między chatami, nająć nadzieję, że ktoś jej nie przyuważy. Ukrywa się albo to przed macochą albo przed złą wiedźmą, twierdząc, że została uwięziona w jednej z tych wież, o tam... Wszyscy przywykliśmy już do tego i dlatego na nikim nie robi to wrażenia. 

- Więc jest nas więcej… więcej takich jak ja… - cichutko szepnęła Księżniczka.

- Tak. Całe mnóstwo. W całym kraju tysiące, może miliony.

- … jak to? Jak to możliwe? Przecież ja czekałam tyle lat, aż ktoś mnie wyzwoli, uwolni, wyswobodzi…, aż pojawi się mój książę…

- Nie Ty jedna czekałaś. Inne też czekały, a jeszcze inne wciąż czekają. Tyle, że żaden książę się nie pojawi. 

- No ale…, ale… mi mówiono, że mam czekać na księcia. I że w końcu on przyjedzie, na białym rumaku, i że mnie uwolni, i że zostanę jego żoną, i będziemy żyć długo i szczęśliwie i…

- Ha ha ha… - roześmiał się młodzieniec – za każdym razem słyszę to samo. Księcia nie ma i nigdy nie było. Zła macocha czy też wiedźma, która was uwięziła zniknęła dawno temu. Ale wy wszystkie jesteście tak uparte i tak bardzo chcecie wierzyć, że jedynie książę może was uratować, że tkwicie w tych swoich wieżach latami oczekując, aż zdarzy się cud. Ale cud się nie zdarza i w końcu, jedna po drugiej, wymykacie się ukradkiem, by się przekonać, jaka jest prawda, by się przekonać, że już dawno mogłyście być wolne, gdybyście nie liczyły, że jedynie ktoś może was wyswobodzić.

- Więc… to oznacza, że siedziałam w tej wieży bez sensu? Że mogłam dawno z niej wyjść? Że zmarnowałam tyle czasu? To…, co ja mam teraz zrobić? Bez księcia? Bez zamku? 

- Żyć! Zacznij żyć!”

 

A Ty? 

Na kogo czekasz, aż Cię wyswobodzi z sytuacji, w jakiej jesteś?

Czy też czekasz na swojego księcia?