Sylwia Pupek

View Original

Uzależnienie (od siebie) w związku

Uzależnienie (od siebie)

To jedna z najsilniejszych więzi łączących dwoje ludzi w niezdrowej relacji.

Pisząc "uzależnienie" nie mam na myśli wspólnego uzależnienia od alkoholu lub substancji odurzających, ale uzależnienia od siebie nawzajem, a dokładniej mówiąc od dynamiki, jaka pomiędzy nimi się tworzy.

Uzależnieniem stają się doświadczane emocje oraz pogłębiające się poczucie, przekonanie, że to jedyna osoba, na którą zasługujemy, że nic lepszego nas w życiu nie spotka.

To jest na wierzchu, a co jest pod spodem?

Często pod nieuzdrowioną relacją z mamą i tatą, jest głęboko schowana nadzieja, że być może za mało się postarałaś, że może czegoś nie dopilnowałaś, że może czegoś nie zauważyłaś, coś przeoczyłaś, że może jest jeszcze jakieś wyjście, aby ta relacja się powiodła.

Historia K.

K. przyszła do mnie na sesję w sierpniu 2023 zmagając się od wielu lat z wewnętrzną walką, jaka się w niej rozgrywała.

Kilka lat wcześniej rozstała się ze swoim partnerem. Wchodząc w związek obiecywała sobie, że tym razem ten będzie tym jedynym, ostatnim.

Mimo, że od początku miała poczucie, że coś jest nie tak (po dwóch spotkaniach postanowiła zrezygnować ze znajomości), ugięła się pod prośbą nowo poznanego mężczyzny, który przekonał ją, aby nie rezygnowała całkowicie.

Zaproponował jej by pozostali przyjaciółmi.

K. uznała, że czemu nie, co jej szkodzi. W końcu przyjaciół nigdy za wielu, „Na partnera się nie nadawał, ale na przyjaciela, czemu nie” - opowiadała.

W psychologii sprzedaży mówi się o pewnych terminach, określających sposoby skutecznych manipulacji klientem.

Stopa w drzwi

Jednym z takich sposobów jest tzw. "stopa w drzwiach" (odniesienie terminu: TUTAJ).

Polega ona na tym, że kiedy klient odmawia zakupu usługi, sprzedawca dziękuje klientowi za poświecony czas i wychodzi. W chwili, gdy klient widzi wychodzącego już sprzedawcę, całe ciśnienie i presja, jaką mógł odczuwać, uwalnia się, ciało często robi tzw. "uffff... nareszcie..., temat z głowy."

W tym momencie, gdy sprzedawca praktycznie zamyka już za sobą drzwi, jego zadaniem jest cofnąć się. Może to zrobić, kiedy ma już dłoń na klamce.

Kiedy sprzedawca trzyma już rękę na klamce, odwraca się i składa „propozycję” mniejszego kalibru, wymagająca mniejszego zaangażowania się, zrobienia czegoś, na co klient jest bardziej skłonny.

Nieświadomość ma swoją cenę

W tej relacji, zupełnie nieświadoma K. została poddana właśnie takiej technice.

Jej nowy przyjaciel podświadomie wiedział, że zgoda na zerwanie relacji pozbawi go całkowicie kontaktu z K., ale, jeśli znajdzie on inny sposób, by być przy niej blisko, być może uda mu się ją przekonać do czegoś głębszego niż tylko przyjaźń.

W całej tej sytuacji niezwykle sprzyjające dla mężczyzny były okoliczności, w jakich K. się znajdowała wówczas w swoim życiu.

Młoda mama, z malutkim synkiem (4 - letnim), była na mocnym zakręcie życiowym. Zaledwie pół roku wcześniej rozstał się z nią ojciec dziecka, zrywając całkowicie kontakty z obojgiem, wyjechał z kraju. K. zmuszona była do wysłania synka do przedszkola, a sama podjęła pracę na pół etatu.

Nisko płatna praca zaspokajała jedynie podstawowe potrzeby obojga, a i tak, gdy jej synek chorował, a działo się to dość często, musiała brać bezpłatny urlop z pracy, co dodatkowo nadszarpywało jej budżet.

Atrakcyjność mężczyzny mierzona logiką

Nowo poznany znajomy prowadził własny, dobrze prosperujący biznes, świetnie zarabiał, miał własny dom.

To był dodatkowy argument dla K., by zgodzić się na przyjaźń, która w jej sytuacji może być wielkim wsparciem emocjonalnym, „Pierwszy raz spotkałam mężczyznę, który nie "uwiesiłby” się na mnie finansowo i który miał poukładane życie rodzinne, „Piotr był już 3 lata po rozwodzie i miał 17 letnią córkę, która mieszkała ze swoją mamą, i którą widywał w weekendy raz na dwa tygodnie.”

Czujność i intuicja K. bardzo szybko została zepchnięta w kąt przez nią samą.

Powtarzała sobie, że to pierwszy taki mężczyzna, który jest "inny" niż tych, których znała dotychczas. W końcu nie wymuszał na niej seksu ani nie naciskał na związek. Może w końcu trafiła na kogoś, kto ją doceni, zrozumie, będzie chciał ją poznać, a nie tylko wykorzystać lub iść do łóżka.

Gdy powiesz A (podświadomie) powiedziesz B

Ich znajomość bardzo szybko z przyjacielskiej zmieniła się w bliższą relację.

Od czasu do czasu K. zauważała pewne "niezgodności", tzw. "czerwone flagi" będące sygnałami ostrzegawczymi, jednak postanowiła je ignorować i podejść tym razem do tej znajomości logicznie i rozsądnie. A rozsądek, i rodzice K., którzy poznali Piotra, mówili jedno: „Ten mężczyzna jest inny niż poprzedni. Jest ułożony, ma poukładane życie zawodowe, rodzinne i ma stabilizację finansową, a to znaczy, że nie będziesz obciążona przez niego dodatkowymi problemami”.

Innym ważnym argumentem była relacja, jaką Piotr nawiązał z jej synkiem. Obserwowała, jak spędzają razem czas i robiło jej się ciepło na sercu. Żałowała, że biologiczny ojciec syna nie może dać mu takiej uwagi i miłości jak ten mężczyzna, ale... lepszy obcy mężczyzna, który zastąpi tatę i będzie opiekuńczy niż biologiczny, który go nie chce widywać.

Zatem jak już możesz zauważyć, argumentów przemawiających na plus dla tej relacji było wiele.

W trakcie kolejnych miesięcy K. zaangażowała się emocjonalnie. Piotr bardzo zabiegał o jej względu obsypując ją drogimi prezentami, zabierając na wycieczki zagraniczne, będąc blisko zawsze, gdy go potrzebowała.

Widziała jak bardzo się stara, jak zabiega, jak troszczy się o nich oboje, dlatego, gdy zaproponował po 4 miesiącach, by się do niego wprowadziła z synkiem, zgodziła się.

Zapłacę Ci tyle samo -odejdź!

Pewnego dnia Piotr zaproponował jej, by odeszła z pracy. „Po co będziesz chodzić do tej beznadziejnej pracy. Zostaw ją, będę Ci dawał co miesiąc tyle samo, co w tej pracy byś zarobiła. Będziesz miała więcej czasu dla dziecka, dla siebie i dla naszej rodziny”.

To była bardzo logiczna i sensowna propozycja.

Po przeanalizowaniu argumentów, K. zdecydowała się porzucić dotychczasową pracę.

Nie miała wówczas świadomości, co się naprawdę dzieje w tej relacji i na co się zgodziła.

Gdy mylimy miłość z zaborczością…

Odbywające się często sceny zazdrości nowego partnera, szczególnie po spotkaniach towarzyskich, oraz jego chęć spędzania jak najwięcej czasu razem, K. określała terminem miłości. Niektóre zdarzenia nawet jej schlebiały, dając większe poczucie bycia atrakcyjną.

Z mijającym jednak czasem jej grono przyjaciół i znajomych zaczęło się wykruszać, aż pewnego dnia zobaczyła, że nie ma z kim się spotkać, wyjść na kawę czy obiad, porozmawiać o problemach związku, jakie zaczęły ją martwić.

Sceny zazdrości z Piotrem eskalowały do poziomu, gdzie musiała być uważna na każde zachowanie i swoje własne reakcje: nie mogła uśmiechać się do obcych mężczyzn, ani być dla nich miła, nawet w geście zwykłej uprzejmości. Każde takie zdarzenie kończyło się wyzwiskami i karą, za każdym razem dłuższym czasem ciszy pomiędzy nimi. Ciche dni trwały dopóki K. nie udobruchała Piotra.

Od palca po rękę

Kiedyś aktywna zawodowo, energiczna, spędzająca wiele czasu wśród przyjaciół, dziś obracała się w 4 ścianach, gdzie jej dni wypełnione były domowymi obowiązkami, sprzątaniem, praniem, prasowaniem, gotowaniem, zajmowaniem się synkiem i dbanie o potrzeby Piotra, który wracał zmęczony z pracy i oczekiwał właściwego zadbania o siebie.

Mieszkając w domu partnera, była na całkowitym jego utrzymaniu. I, o ile początkowo nie tworzyło to problemu, o tyle już po 3 miesiącach musiała tłumaczyć Piotrowi, na co potrzebuje pieniędzy, które zaproponował jej dawać.

"Czy musisz akurat te kosmetyki kupować? Nie możesz wybrać tańszych?" - kręcił głową z wykrzywioną miną, gdy chciała kupić krem do twarzy za 180 zł.

"A dlaczego robisz zakupy w tym sklepie? W tamtym jest dużo taniej...." - mówił, gdy prosiła o pieniądze na zakupy spożywcze.

Z każdą taką "propozycją" ze strony Piotra, K. czuła wewnętrzny zgrzyt i narastającą w niej złość. Chociaż nie umiała sprecyzować i zrozumieć, dlaczego czuje tak silne emocje, coraz częściej zadawała sobie pytanie, co z nią jest nie tak.

W zachowaniach Piotra nie mogła znaleźć "wielkich" przewinień w postaci przemocy fizycznej czy zdrady, jednak drobniutkie sprawy powodowały, że czuła, jakby traciła po kawałeczku siebie, jakby gdzieś milimetr po milimetrze rozpuszczała się jej prawdziwa tożsamość.

Co ze mną nie tak?

Powoli też zaczęła wątpić w to, co jest słuszne i czy podejmowane przez nią decyzje napewno są właściwe. Coraz częściej też rezygnowała ze swoich przyzwyczajeń lub potrzeb z obawy przed reakcją partnera. Zmęczona jego wypominaniem, upominaniem i ocenianiem, powoli poddawała się.

"Może na tym ma polegać właściwa relacja…?” - powtarzała sobie, gdy wątpliwości zalewały jej głowę.

Pewnego dnia obudziła się wcześniej niż zwykle.

Był piękny,  słoneczny, wiosenny poranek.

Leżała w łóżku próbując zasnąć. Miała jeszcze ponad godzinę, zanim zacznie zbierać synka do szkoły. Coś jednak sprawiało, że nie mogła usnąć.

Chwyciła za telefon, by sprawdzić wiadomości. Jej uwagę zwróciło zdjęcie, jakie się pojawiło na tapecie telefonu.

To było jej zdjęcie zrobione zaledwie kilka dni temu podczas spaceru z synkiem i Piotrem.

Patrzyła na siebie z niedowierzaniem, "Czy to naprawdę ja? Matko... Jak to się stało, że tak się postarzałam? Że tak się ubieram.. Co się stało z moim ciałem?"

Gdy podążymy za głosem…

Usiadła na skraju łóżka i spojrzała przez ramię na śpiącego partnera... Poczuła złość.

Narastającą złość, która powoli zamieniała się w furię.

Wyszła z sypialni.

"Boże, co tu się stało??" - pytała siebie. Jej zdjęcie przedstawiało strapioną, zaniedbaną kobietę, w porwanym, powyciąganym podkoszulku, z przetłuszczonym włosami, niedbale zawiązanymi w kitkę. Podpuchnięte powieki, opadnięte policzki i podkrążone ze zmęczenia oczy…

"Jak to się stało...?" - pytała siebie. Patrzyła na kolejne zdjęcia wykonane tego dnia.

W pewnym momencie niechcący odtworzyła film video, który nagrał Piotr. Na filmie tym zobaczyła siebie i synka, który namawiał ją do zabawy w berka. „Nie, Kochanie, nie teraz, mamusia jest zmęczona..” - odpowiedziała na usilne prośby chłopca. „Mamo, Ty zawsze jesteś zmęczona, Ty nigdy się ze mną nie bawisz…”

Patrzyła na siebie na tym nagraniu… Obraz, jaki się jej ukazał, sprawił, że poczuła ogromny smutek, „Gdzie jest ta dawna K.?” - pytała siebie w myślach.

Siedziała tak przez dłuższą chwilę próbując zrozumieć, co się stało.

W końcu wyciągnęła z komody notes i długopis i podzieliła kartkę na dwie części. Po lewej napisała „Ja przed relacją", po prawej „Ja obecna” i zaczęła pisać.

Zaczęła od tego, jak się czuje dziś, a jak się czuła kiedyś ze sobą, co lubiła, jak wyglądało jej życie, jak spędzała czas, kim się otaczała, jak się czuła, co czuła i jakie były jej pragnienia i marzenia.

Po około 30 minutach jej oczom ukazał się zaskakujący i przejmujący obraz obecnego życia.

Początek Przebudzenia

Chwyciła za telefon i wpisała w wyszukiwarkę hasło "jak sprawdzić, czy relacja, w której jesteś, jest toksyczna".

Wyskoczyło ogrom artykułów, książek, linków kierujących do nagrań na Youtubie. Kliknęła w pierwszy, który przyciągnął jej wzrok. Test: "Sprawdź, czy Twoja relacja z nim jest zdrowa". Zaczęła odpowiadać na poszczególne pytania.

Gdy skończyła, pokazał się wynik: "Twoja jest relacją toksyczną! Uciekaj!".


Nie dowierzała własnym oczom. Jak mogło do tego dojść. Jak mogła znowu wpaść w taką samą pułapkę.

Przecież tak bardzo inaczej tym razem podeszła do relacji, była tak uważna, tak rozsądna...

Kolejne miesiące były jedną, wielką podróżą w głąb siebie. Im więcej się przyglądała dynamice w jej relacji, tym mocniej rozumiała, co się zadziało i jak bardzo ten związek wyniszczał ją od wewnętrz, zabijając chęć życia.

Świadomość jest początkiem zmiany, gdy zaczynamy widzieć prawdę

Poniżanie, kontrolowanie, krytyka zawarta pomiędzy słowami, odcinanie od przyjaciół lub znajomych, przejęcie kontroli nad finansami, systematyczne podważanie jej kompetencji zawodowych, sugerowanie jak powinna wyglądać, a jak jej nie wypada, szantaż, gdy nie godziła się na bliskość fizyczną i wydzielanie jej pieniędzy, wyliczanie, na co i ile może wydać, założony GPS w jej aucie, który miał być ochroną, gdyby auto zostało skradzione, a docelowo stał się argumentem do sprawdzania, gdzie przebywa, ogromne ilości obowiązków w domu, jej odpowiedzialność za dokumenty, sprawy urzędowe, szkolne, organizacyjne, za płacone na czas rachunki, ubezpieczenia, zakupy, rozliczenia, naprawy, porównywanie jej do innych kobiet lub do niej samej sprzed lat, kiedy wyglądała "dobrze”, systematyczne przyłapywanie go na oglądaniu pornografii i masturbacji, po kilka razy dziennie, gdy ona odmawiała seksu, obwinianie jej o zbyt dużo wydanych pieniędzy na zakupy spożywcze, za duże zużycie wody, prądu.

Takie drobne sprawy, zdawać by się mogło, które doprowadziły ostatecznie ją do całkowitego zaprzedania siebie i utraty tożsamości, zwątpienia kim jest i ile jest warta.

Wiele miesięcy czekała, aż dostanie jasny przekaz, poczuje silne TAK, by zakończyć ten związek. Początkowo chciała się przygotować finansowo na to, jednak im dłużej czekała, tym bardziej podupadało jej zdrowie.

W końcu zrozumiała, że nigdy nie będzie właściwego momentu, by odejść.

To koniec….

Pewnego dnia postanowiła zakończyć tę relację. Zakończyć ją polubownie. A przynajmniej taką miała nadzieję...



Na sesji ze mną pojawiła się 3 lata po zakończonej oficjalnie relacji.

Zaczęła od słów:

"Nie mogę się uwolnić. Nie wiem, jak mam wyjść z tego zaplątania. Nie jestem z nim od 3 lat, a on wciąż ma kontrolę nad moim życiem. Wciąż jestem sama. Nie mogę znaleźć nowego partnera, bo gdzieś wewnętrznie mam nadzieję, że może jakoś on się obudzi, zmieni i wrócimy do siebie. Co chwila daję się nabrać na kolejne jego gadki i obietnice, jakby wiecznie trwałą we mnie maleńka nadzieja, że… To mnie wyniszcza, Sylwia. Nie wiem już co robić... ”

Często kobiety, które zostały uwikłane w toksyczne, niezdrowe relacje mają poczucie, że kiedy ów relacja zostanie zakończona, wszystko się ułoży, a ich życie wróci na właściwe tory.

Nic bardziej mylnego....

Toksyczna relacja zatruwa od środka, wyniszcza i zniekształca naszą tożsamość. Im dłużej trwa, tym większe zniszczenia i tym dalej jesteśmy od siebie.

W pewnym momencie, możesz już nie wiedzieć, kim jesteś i czy osoba, którą byłaś kiedyś, była prawdziwa czy też była jedynie iluzją.

Wyjście z niezdrowej relacji wymaga wielkiej siły, samozaparcia i mocnego postawienia siebie na pierwszym miejscu oraz określenia jasnego celu, do którego dążymy. Celu, którym nie może być kolejna relacja z inną osobą, a którym ma być NOWA relacja nas samych z nami samymi.

Na to potrzebny jest czas.

Ile czasu zajmuje “otrzepanie się” po niezdrowej relacji?

I nie jest to miesiąc, ani pół roku, a minumum 2 lata, w niektórych sytuacjach nawet 7 (dla Projektorów).

2 lata, w trakcie których wracasz do siebie, odkrywasz siebie na nowo i swoją tożsamość, poznajesz, kim jesteś dziś, jakie są dla Ciebie ważne wartości oraz uczysz się stawiania zdrowych granic, zaufania do siebie, właściwego wybierania znajomości i wchodzenia w nie w zgodzie ze swoim autorytetem i strategią (wg typu, jaki prezentuje HD).

Uczysz się także niezależności i wiary w swoje możliwości oraz potencjał. Czas ten jest także dedykowany pożegnaniu się z nadzieją Ciebie wewnętrznej, że może jednak da się tamtą relację naprawić, że może Ty jeszcze nie znalazłaś tej magicznej mocy w sobie, by tą osobę zmienić.

Czas ten jest także potrzebny, by osoba, która jest oprawcą w tej relacji, została właściwie odsunięta z Twojego życia. W skrajnych przypadkach osoba, która zostaje "zostawiona" nie godzi się z decyzją drugiej strony i stosuje wiele technik manipulacji, by druga strona zgodziła się na powrót.


Uważaj! Ponowny powrót kosztuje wiele…

Jeśli ulegniesz tym manipulacjom, wyjść ponownie będzie dużo trudniej....

Oznaki toksycznej relacji to nie tylko przemoc fizyczna, ale także zachowania, które mają na celu obniżenie Twojego poczucia wartości, wszelkie przejawy braku szacunku do Ciebie, poniżanie, wyśmiewanie, obgadywanie, przekraczanie Twoich granic ciała, kiedy nie wyrażasz na to zgody lub próby przekonywania Cię, namawiania do czegoś, na co wcześniej powiedziałaś NIE.

Nie ma jednoznacznego testu, który da Ci 100% pewności, że jesteś w zdrowej lub niezdrowej relacji. Taką pewność możesz mieć tylko Ty, wsłuchując się w to, jak się czujesz przy tej drugiej osobie, czy czujesz się dobrze czy ta relacja wznosi Cię, buduje czy wręcz odwrotnie. I nie mam na myśli czucia się dobrze w relacji przez 10 dni w miesiącu, ale przez miesiąc, przez 30 dni na 30.

Idealna relacja, czy taka istnieje? Jak ją sprawdzić zanim..?

To nie oznacza, że zawsze będzie super i że nigdy nie dojdzie do konfliktów czy kłótni, ale to, w jaki sposób ten konflikt czy kłótnia będą wyglądały i co się stanie po, ma ogromne znaczenie i może być bardzo skrajne.

Nawet, jeśli nigdy wcześniej nie doświadczyłaś relacji szanującej, kochającej i wspierającej, nie oznacza, że taka nie istnieje lub że jest niedostępna dla Ciebie. Oznacza to jedynie, że nie wierzysz, że na taką zasługujesz i że jesteś jej warta.

Być może doświadczyłaś traumatycznego dzieciństwa, być może Twoja relacja z mamą i tatą była daleka od poczucia bycia kochaną, być może wydarzyło się w Twojej przeszłości wiele wiele złych zdarzeń.

To nie oznacza, że tak musi być w przyszłości.

Od czego zacząć TERAZ?

Zacznij od tego, by naprawdę szczerze, sama przed sobą, rozpoznać, jak się czujesz w tej relacji.

Kiedy K.do mnie trafiła miała ze soba wiele kursów i sesję uzdrawiania. Niektóre z nich otworzył jej patrzenie na to, jak wygląda zdrowa relacja. Ale były i takie, które wprowadziły zamęt i wątpliwości.

Jednym z kierunków było poczucie, że jej relacja była relacją karmiczną, a skoro była karmiczną to, po co szukać kolejnej, jeśli można przerobić obecną.

A co, jeśli to karmiczna miłość?

Pamiętaj, że karma i przerabianie jej wymaga chęci i gotowości zaangażowania wszystkich stron, nie jednej. Jeśli angażuje się jedna strona to jest to często powielany schemat dzieciństwa, gdzie następuje projekcja na partnera jednego z rodziców.

Być może jako mała dziewczynka słyszałaś nie raz, że to Ty jesteś odpowiedzialna za nastrój samopoczucie lub zdrowie swojej mamy lub taty, że Twoje zachowanie wypływa na czyjeś szczęście. To mogło wytworzyć w Tobie iluzję, że masz wpływ na drugą, dorosłą osobę. To nieprawda.

Jest wiele opracowań psychologicznych (doskonałe przykłady znajdziesz m.in. w wielu książkach Dr. Gabora Mate), gdzie opisywane jest jak przeniesiona na dziecko odpowiedzialność rodziców, wypływa potem na dorosłe jego życie i jego relacje z innymi.

Określ, na co masz wpływ!

Nie masz wpływu na czyjąś zmianę. Druga, dorosła osoba musi wyrazić jasno chęć i podjąć konkretne działania w tym kierunku. A i to nie oznacza, że masz zobowiązanie, by trwać w relacji, jeśli jest ona dla Ciebie wyniszczająca.

Rozpoczynając prowadzenie, najpierw pokazałam K., co jest przyczyną i uzależnienia od byłego partnera oraz jak to uzależnienie nastąpiło.

Następnie krok po kroku uczyłam ją jak rozpoznawać ma swoje potrzeby i dbać o nie samodzielnie. To sprawiło, że jej poczucie pewności zaczęło się odradzać.

Kolejno, stworzyłyśmy wspólnie plan wyjścia z tego uzależnienia i zbudowania stabilnego poczucia bezpieczeństwa oraz stabilności finansowej.

K. uzdrawiając także relację z rodzicami mogła odkryć, jak wiele nieświadomych wzorców zostało przeniesiony do jej dorosłego życia. I choć w ostatnią relacje weszła bardziej z poziomu logiki i rozumu, to docelowo nie różniło się to niczym od poprzedniej relacji.

W trakcie spotkań sesyjnych K. uczyła się także ufać swojemu głosowi intuicji i wewnętrznym odczuciu oraz podejmować decyzje zgodnie z tym, kim jest naprawdę. Uczyła się także bez poczucia winy zmieniać te decyzje, które okażą się nie służące jej dłużej.

Początek w silnym fundamencie

W ciągu sześciu miesięcy K. znalazła stałą pracę, która pomogła jej usamodzielnić się i dała poczucie stabilizacji. Zaczęła także równolegle budować własny biznes, powróciła do malarstwa.

Nauczyła się dbania o swoje emocje w zgodzie ze swoim centrum emocjonalnym. Zrozumiała, że gdy ma gorsze dni, jej uwaga musi być skierowana do środka, by mogła zaopiekować się sobą. W tym czasie także nie mogła podejmować żadnych ważnych działań napędzane emocjami.

Zrozumiała, że ma prawo do własnej przestrzeni, do bycia samej ze sobą, nawet gdy jej synek jest w domu i usilnie zabiega o uwagę w każdej wolnej chwili.

Nauczyła się inaczej dbać o swoje zdrowie, przede wszystkim właściwą ilość snu.

Nauczyła się, że jej odpowiedzialność kończy się wraz z tym, na co ona ma bezpośredni wpływ i co od niej zależy.

Konsekwencje w ciele

Zaczęło także wracać do zdrowia jej ciało. W ciągu ostatnich, pięciu lat, znacząco przybrała na wadze. Łysienie, problem ze snem, silne bóle kręgosłupa, na nogach pojawiły się żylaki, chroniczne zmęczenie, problemy z koncentracją, częste stany zapalne gardła oraz problemy z tarczycą.

Im bardziej K. wracała do siebie, im bardziej utrzymywała granicę separacji od byłego partnera, tym więcej sił i zdrowia powracało, a jej codzienność zaczęła nabierać zupełnie innych barw.

Pewnego dnia otrzymałam od niej wiadomość o takiej treści:

„Sylwia, ja nigdy nie sądziłam, że tak może wyglądać ludzki dzień. Dzisiaj wstałam rano i pierwszy raz w życiu nie poczułam paniki ani lęku. Więcej, poszłam na spacer z psem i widziałam, jak inaczej ludzie na mnie reagują. Uśmiechali się, witali mnie. Czułam, jakby moja cała energia się zmieniła. W pewnym momencie napłynęło do mnie tak wielki uczucie błogości… Sylwia, nawet nie wiesz, jak bardzo jestem sobie wdzięczna, i Tobie także, że wyszłam z tego bagna. Jestem tak bardzo szczęśliwa w swoim życiu..”

Odzyskanie siebie po toksycznej relacji wymaga czasu i pracy na wszystkich przestrzeniach życia, odkrycia, kim się jest naprawdę, odzyskania własnej, zagubionej tożsamości.

I mimo że może wydawać się to ogromnie długo, docelowo przekonasz się, że było warte każdej dedykowanej sobie chwili.

Z miłością,

Sylwia Pupek


Najnowsze Warsztaty - Wydarzenia

Warsztat Channelingu Online "Ty i Twój Związek"

Dedykowany kobietom, które chcą odkryć jak ich obecny (lub przeszły) związek wpływa na ich życie, karierę, zdrowie, ciało, finanse.

Warsztat ten ma na celu pokazanie nieświadomych aspektów danej relacji, dzięki czemu będziesz mogła podjąć potrzebne kroki, działania w kierunku zmiany na plus.