Chcesz wiedzieć, jak piszę swoje posty?

B5E77692-18C0-4B8D-8483-E6A3964F75AA

Na ogół zaczyna się od jednego słowa, pojawia się ono jak impuls elektryczny przeszywający moją głowę.

Różni się znacząco od innych słów, jakie pojawiają się, gdyż jest niedopasowane do niczego.

 
Ni stąd ni zowąd zjawia się, ot tak po prostu…
…Rodzi się początek nowego wpisu…
 
Zabawne jest w tym wszystkim to, że dopóki nie napiszę tego pierwszego słowa, to nie pojawią się kolejne…
 
Pisanie jest u mnie tak, jak jazda nocą samochodem…, póki nie przejedziesz pierwszych metrów, kolejne się nie ukażą.
 
To trochę zabawne…, dlatego że ja należę do tych osób, które lubią wiedzieć wszystko od razu, od razu chcę znać całą drogę, od razu chcę wiedzieć, jak tam dotrę, kiedy dotrę, ile czasu mi to zajmie…
 
A tu?
 
Potrzebowałam nauczyć się zaufania, otworzyć się na to, że tak właśnie ma być, że nie muszę znać całej trasy, aby dotrzeć do celu.
 

I początkowo było to dla mnie dziwne i za każdym razem byłam zaskoczona tym, jak wyglądał na koniec post, który zaczynam od jednego słowa…

 
Jak niesamowicie słowo do słowa składało się w zdanie, zdanie pociągało za sobą kolejne i kolejne i kolejne… i szło łączące się w akapity, a akapity w strony.
Zaskakiwało mnie i wciąż zaskakuje, jak początkowy wątek ewoluuje, by na końcu przybrać zupełnie inny wydźwięk.
 
Gdy pierwszy raz zaczęłam tak kreować, uznałam, że to nie jest ok, że tak nie powinno być, więc pierwsze posty modyfikowałam… aż początek, środek i koniec stawały się spójny ze sobą.
Potem dodawałam tytuły, podtytuły, korygowałam błędy i interpunkcje… Niestety poprzez to poprawianie, traciły one zupełnie swoją moc i wartość. Tak, jakby je ograbiła z tego, co w nich najcenniejsze.
 

Z czasem okazywało się, że najmocniejsze, najbardziej transformujące posty są te, których w ogóle nie koryguję, które po prostu wychodzą tak, jak wychodzą.

 
To nie było proste, zaakceptować i dać sobie pozwolenie…
Tak, przede wszystkim dać sobie pozwolenie na to, że mogę być zupełnie inna, nieprzewidywalna, niepodążająca według konkretnego schematu, różna, wahająca się od jednego stanu do drugiego, przeskakująca z jednego nastroju na zupełnie inny, mówiąca czasem lekko, delikatnie, a czasem krzycząca wręcz, z oburzeniem w głosie.
 

Dlaczego było to takie trudne?

 
Dlatego, że się bałam. Bałam się tego, jak ludzie mnie odbiorą, czy w ogóle mnie taką zaakceptują, czy będą chcieli czytać.
 
W rzeczywistości okazało się, że wiele osób zmęczonych jest już sztucznością i perfekcjonizmem. Że ludzie pragną prawdziwości, naturalności, bycia sobą…
 
I tylko co niektórzy, od czasu do czasu, piszą do mnie o znalezionych błędach ortograficznych albo interpunkcyjnych, zwracając mi uwagę.
Ja kiedyś też taka byłam.
 

Też kiedyś tak robiłam…, wszystko się zmieniło, kiedy przestałam skupiać się na „pierdołach” (bo to są pierdoły…) i zajęłam tym, co naprawdę ważne - dla mnie.

 
Kiedy zaczęłam podążać swoją ścieżką, cała reszta przestała mieć znaczenie, bo to naprawdę nie ma znaczenia… Ludzie będą Cię czytać i rozumieć przekaz zawarty między słowami, wyłapią to, co dla nich ważne, odczytają Twoją energię, wibracje płynące z treści…
 

Ci, do których kierujesz swoje treści, dzieła, sztukę, oni Cię zrozumieją bez interpunkcji…

 
Daj sobie pozwolenie na bycie sobą. Podążanie własną ścieżką, dopasowaną do Ciebie. Wyjdź taka właśnie do świata. Inna niż wszyscy. Niepowtarzalna! Unikatowa…
 

Przecież taka właśnie jesteś, PRAWDA?

  

 
Chcesz więcej? Mocniej? Intensywniej?
Potrzebujesz wsparcia?
 
Zapraszam Cię na 14 dni MEGA MOCNEGO Warsztatu!

„Wychodzę do Świata ze Swoją Mocą z lekkością i łatwością, z przestrzeni Serca”

 
Zaczynamy 05.05.2020!
 
Nie ma więc co czekać!
Nie może Cię z nami zabraknąć!
 
jpg dla fb Wychodzę do Świata-2
Previous
Previous

Magia zadziewa się, gdy postanowisz!

Next
Next

Chcę żebyś czuła ekscytację, podniecenie...