Gdy seks staje się ceną za wolność i święty spokój

Ile razy to zrobiłaś? - pytam Ciebie. Tak, Ciebie.

Ile razy zmusiłaś się do tego, by w końcu dał Ci święty spokój, by się odczepił, by przestał nagabywać? 

Ile raz zrobiłaś to, chodź wcale nie chciałaś? 

Ile razy podczas TEGO, czekałaś aż skończy i była to jedyna rzecz, na której skupiałaś swoją uwagę? 

Ile razy potem miałaś wstręt i obrzydzenie do samej siebie, że ponownie zmusiłaś się do tego? 

Ile razy jeszcze zamierzasz to zrobić? 

Ile razy zanim w końcu powiesz DOŚĆ? 

Ile razy zanim w końcu staniesz za sobą? 

Jak długo chcesz czekać, aż ktoś lub coś wyciągnie Cię z tej sytuacji? ….wierząc, że kiedyś taki ktoś się pojawi…. 

Ile razy jeszcze musi się to zdarzyć? 

I ile razy jeszcze będziesz kombinować, by iść jak najpóźniej spać, wymyślając różne zajęcia, licząc po cichu aż on uśnie pierwszy, aby tylko znowu się do Ciebie nie przystawiał?

Ile razy będziesz uśmiechać się krzywo i wymigiwać od tego, jak ociera się o Ciebie w każdej możliwej sytuacji? 

Ile razy jeszcze, zanim powiesz DOŚĆ? 

.

.

.

Nie wiem, ile czasu i jak wiele lat trwało to u mnie, ale wiem…, doskonale pamiętam…, każdą myśl, każdą emocję, jaka mi podczas tych sytuacji towarzyszyła…. 

Pamiętam wstyd, zażenowanie, obrzydzenie, złość… na samą siebie i…. to obrzydliwe poczucie bycia wykorzystaną…. 

Pamiętam też lęk i strach, który mi towarzyszył, gdy słyszałam słowa szantażu, że odejdzie do innej, jeśli… 

….przymus bycia uległą, posłuszną, bo tak powinno być… 

I myśli, że ze mną musi być coś nie tak, jeśli przez wiele tygodni nie mam na to ochoty…. 

Ale ze mną nie było nic nie tak i z Tobą też nie jest!

Nie ma takiego prawa ani obowiązku, by gdziekolwiek był w przyrodzie zapisany był wymóg, reguła, że MUSISZ, gdy on chce, a Ty nie, że MUSISZ za każdym razem, bo...

....jesteście w związku

....małżeństwem

....parą

Wszelkie społeczne i religijne paradygmaty, wyssane z palca, zaprzeczają człowieczeństwu i prawu do wolności, które Ty masz.

W całej tej sytuacji możesz wybrać jedną z dwóch dróg...

Doświadczyłam obu i mogę powiedzieć, że tylko jedna prowadzi do wolności, prawdziwej wolności. 

Pierwsza… 

TO ON JEST WINNY! 

I to on i jego zachowanie zwierzęce, brak szacunku do Ciebie, brak widzenia w Tobie kobiety i człowieka, a jedynie worek na spermę…. 

….Tak! Będę brutalna i dosadna w tym, co piszę, ale tylko dlatego, byś zobaczyła prawdę i dokonała świadomego wyboru. 

Druga…. 

Jego zachowanie to TYLKO i AŻ nieświadoma rola, jaką przywdział on i każdy poprzedni oraz każdy następny mężczyzna w Twoim życiu. 

Ta rola to odgrywanie codziennie człowieka nachalnego, nastawionego tylko na jedno, patrzącego na Ciebie, jak na przedmiot i żądającego wykonywania posłusznie rozkazów. 

Ta rola, którą przyjął, zmusza go do zachowań, których sam nie jest świadom… 

Ale ta rola powoduje, że i w Tobie uruchamia się pewien mechanizm, który sprawia, że oboje stajecie się poddanymi, nieświadomymi aktorami swoich ról. 

Twoja rola zmusza Cię do grania poszkodowanej, do poczucia bycia wykorzystaną, do bycia ofiarą tej relacji. 

Ta rola zmusza Cię do szukania coraz bardziej wymyślnych powodów by nie rozłożyć swoich nóg. 

Ale……… 

To tylko rola! 

ROZUMIESZ?

Gdy zatrzymasz się w jej graniu, tak samo jak aktor, który podczas kręconej sceny filmu przerywa jego nagrywanie, i powiesz sobie:

„Zaraz…. Zaraz…. Co tu się dzieje tak naprawdę?” 

A następnie zadasz sobie pytania:

„Do czego mnie ta sytuacja zmusza? Do czego jego zachowanie mnie mobilizuje?” 

„Co byłoby naturalną rzeczą, jaką zrobiłabym w tej sytuacji, gdybym wyszła z roli ofiary?”

….. czyli, co zrobiłabyś, gdybyś nie bała się konsekwencji? Co zrobiłabyś, jak się zachowała, gdybyś wiedziała, że nic Ci nie grozi i że jesteś bezpieczna? 

Czy dalej zgadzałabyś się płacić swoim ciałem za święty spokój? 

Czy dalej akceptowałabyś nachalne zachowania w ciągu dnia? Przy znajomych? Przy dzieciach?

Nie?

To jak byś zareagowała? 

Co zrobiła?

.

.

.

To początek… 

Pierwszy krok, który jest niezbędny do wyjść z tej roli, roli bycia ofiarą, uwięzioną, uwikłaną…., roli bycia DZIECKIEM.

Kolejnym krokiem jest przyjęcie odpowiedzialności za siebie, swoje życie, decyzje i za życie swoich dzieci. 

Czy będzie łatwo? 

Nie…, ale gwarantuję Ci, że będzie warto! 

I przyjdzie taki dzień, gdy przypomnisz sobie ten właśnie moment, moment podjęcia decyzji, stanięcia ze sobą, wzięcia odpowiedzialności za życie… 

Będzie to moment, w którym poczujesz ogromną miłość do tej siebie, która znała, jako jedyny sposób na wewnętrzny spokój, płacenie swoim ciałem. 

Ta miłość połączy wszystkie cząstki Ciebie w jedną i stanie się początkiem nowego życia, początkiem bycia kobietą szanującą i kochającą siebie, kobietą, której ciało, dusza i umysł są jednością. Która wie, kim jest. 

Wie, czego pragnie i potrafi powiedzieć NIE.

Z miłością, do wszystkich Was, odgrywających swoje nieświadome role.

Sylwia

P.S.

Lęk…. Jedna z najpotężniejszych emocji. Połączona z obawą przed byciem porzuconą powoduje, że zatrzymujesz się w próżni, nie mogąc podjąć żadnego działania ani decyzji.

Z tą emocją i wieloma innymi, będziemy pracować podczas warsztatu Powrót do PRAWDZIWEGO Siebie, po rozstaniach i w trudnych relacjach.

Zaczynamy 21.02.2021.

Nie będzie na tym warsztacie szukania winnych. Jeśli więc tego pragniesz, to zdecydowanie nie jest to przestrzeń dla Ciebie.

Ale będzie na nim wiele o odnajdywaniu siebie, prawdziwego.

Będzie wiele o tym, jak odnaleźć siłę w sobie, by wprowadzić zmiany w swoim życiu.

Będzie wiele o wzięciu odpowiedzialności.

I będzie wiele o pracy w przestrzeni Tu i TERAZ…., bo to jedyne, na co masz wpływ!

Zapraszam Cię, jeśli czujesz, że to jest dla Ciebie!

Więcej znajdziesz pod tym linkiem:

Początek Nowego Życia - Powrót do PRAWDZIWEGO Siebie 

po rozstaniu i w trudnych relacjach

https://sylwiapupek.com/warsztaty/warsztat-online-powrot-do-prawdziwego-siebie

Previous
Previous

Dlaczego nie wiesz, czego chcesz w życiu?

Next
Next

O kogo dbasz najpierw? Kto jest ważniejszy niż TY?