I ja mam takie dni...
Myślisz, że zawsze mi się chce?
I mnie przytrafiają się momenty, że mam dosyć
Że nic mi się nie chce
Że myślę sobie: łatwiej było kiedyś
Bez tej całej wiedzy, świadomości i tego rozwoju osobistego
Łatwiej było walnąć drzwiami, krzyknąć wrzasnąć, obrazić się, wściec
Łatwiej było zrzucać winę na wszystko i wszystkich
Świat był mniej skomplikowany, a życie było prostsze
Zasady i reguły znane
Nie musiałam uczyć się niczego od początku
Mogłam przyjąć za pewnik i gwarancję to, co mi mówiono od najmłodszych lat
Że życie jest ciężkie,
Że trzeba harować, żeby się dorobić
Że dzieci mają inne prawa niż dorośli
Że jak chcesz żyć spokojnie to idź na etat
Że uważać trzeba na przyjaciół, bo z wrogami sobie poradzę
Że być kobietą nie jest łatwo
Że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus i nigdy się nie zrozumiemy
Że siedzenie w domu z dzieckiem to nie praca, tylko odpoczynek i relaks
Że jako żona/partnerka odpowiadam za swojego męża/partnera, za jego wygląd i zachowanie
Że rolą kobiety w związku jest dbanie o dom, praca zawodowa, opieka nad dziećmi i dyspozycyjność seksualna 24/7.
Itd., itp.
Wszyscy tak uważali
Wszyscy mieli te same zasady
Było łatwiej
Po prostu….
A teraz?
Teraz czuję, że od rana narastało we mnie jakieś napięcie, jakaś złość, choć jeszcze jej nie sklasyfikowałam i nie wiem, czy jest moja
I naprawdę mi się nie chce, choć doskonale wiem, co mam teraz zrobić
Ale jest 23:15 i mój rozum i mój mózg mówią mi: „Olej temat, jutro to ogarniesz.”
(No, ale wczoraj też tak mówili)
„Jeszcze jeden dzień nic nie zmieni.”
Ale ja wiem, że jest inaczej
I ten kolejny dzień zmieni wszystko
Więc idę
Choć mi się nie chce
Idę usiąść i zajrzeć w głąb
Zobaczyć, co tam siedzi, co wypłynie.