Rozmowy z Duszą
„Jak się dzisiaj czuję?”– to pytanie, od którego zawsze zaczynam dzień.
„Kiepsko. Słabą noc miałam. Amelcia rzucała się jak szalona po całym łóżku. Od drugiej na piersi...do 5. W efekcie czego zaspałam, co rzadko mi się zdarza. Wszystko do d…
Potrzebuje czegoś, co mi pomoże odzyskać energię na resztę dnia. Mam tyle do zrobienia, a zero sił…”
„Co potrzebuje zrobić, żeby poczuć się lepiej?”– to kolejne pytanie, jakie sobie zadaję.
Odpowiedź przychodzi cichutko, ale expressowo:
“Jedź do Londynu.”
“Do Londynu???” – nie tego się spodziewałam… sądziłam, że uzyskam coś w rodzaju: połóż się, odpocznij, zrelaksuj… tak wydawałoby się bardziej sensowne. Ale rozmowy z duszą, jej rady i sugestie wielokrotnie nie mają nic wspólnego z sensem i racjonalnym, logicznym myśleniem, do jakiego jestem przyzwyczajona, ja i mój analityczny umysł.
„Tak. Do Londynu.”
Kiedy dostaję takie skrajnie nielogiczne i niemające powiązania z moim stanem odpowiedzi, pojawiają się zazwyczaj wątpliwości. No bo…, czy to na pewno głos mojej duszy? I po co niby mam tam jechać? W czym to niby ma mi pomóc? A może coś innego wystarczy? Londyn...? Godzina drogi pociągiem w jedną stronę, autem z 2 lub nawet 3 przy tych korkach... Wydana kasa na bilety... czy to jest sens, by się tak tłuc tam?
„Pociągiem i potem metrem.” – przychodzi kolejna podpowiedź.
Ok. Słyszę te podpowiedzi, ale moja logika drze się w niebogłosy, że to głupi pomysł, że bezsensowne koszty, że mogę te pieniądze przeznaczyć na coś innego, że ten czas. Mogę spożytkować inaczej, bo są przecież inne miejsca, bliżej…
Jeśli rozmawiasz czasem ze swoją duszą, to wiesz, o czym mówię, ta nieprzerwana gonitwa myśli bombardująca poddany wcześniej pomysł będący wg duszy rozwiązaniem Twojej sytuacji.
Co robię? Mam dwie opcje, posłuchać tego cichutkiego głosu swojej duszy lub oddać prym mojej logice, umysłowi i temu, co on twierdzi, że jest słuszne. Zaczynam wczuwać się w soje ciało: najpierw przywołuję pomysł duszy… czuję rozchodzące się przyjemne ciepło po całym moim ciele, przyjemna energia, twarz mi się rozpromienia, widzę jasne, delikatne barwy. Ok. To teraz przywołuje pomysł mojego umysłu: yyhhh… słabo, niefajnie, nieprzyjemnie, jakoś tak… dziwnie… jakby ktoś mnie wciskał w jakiś dziwny schemat…, ciało się zamyka, kurczy do środka, twarz poważnieje, znikają pastelowe barwy, a pojawiają się szare… (ciało ma niezwykłą moc, nigdy Cię nie oszuka. Płynące z niego sygnały zawsze wskażą Ci prawidłową drogę. Wystarczy tylko się wsłuchać…).
To wystarczy. Tyle wystarczy by podjąć decyzję
Jadę do Londynu. Pociągiem.
Jeszcze nie wiem po co, ale wiem, że ona wie i ma to widać sens.
A Ty?
Rozmawiasz ze swoją duszą?
Co ona Ci podpowiada?
Update:
Pierwsze potwierdzenie słuszności decyzji otrzymuję po zakupie biletu na pociąg… zmienia się całkowicie moja energia, jakby ktoś podłączył mnie pod dodatkowe zasilanie. Zaczynam odzyskiwać swoją moc i siłę.