Darmowe warsztaty, pomoc w obecnych czasach
Może część z Was zastanawia się jak to jest, że w dobie ogólnoświatowego kryzysu i dawania darmowych sesji przez większość coachów i terapeutów ja wrzucam warsztat, który do tanich nie należy...
Jak to jest, że "pozwalam" sobie na tego typu działania, może oceniane przez niektórych jako nieodpowiednie, nie na miejscu, niestosowne....
Powiem Ci jak to wygląda z mojej strony...
Po pierwsze, w moim życiu i świecie nie ma żadnego kryzysu ani pandemii, ani epidemii. Jest za to zmiana i szybkie podążanie do "nowego", "nieznanego" - czymkolwiek ono jest.
Po drugie, nie umiem dawać z siebie tylko "trochę" lub "odrobinę" lub "częściowo", dlatego to co oferuję daje gwarancję Tobie ogromnych zmian oraz tego, że naprawdę masz moje wsparcie przez cały czas bycia w przestrzeni warsztatowej.
Po trzecie, jaka intencja szłaby za warsztatem za darmo, za free, bo świat upadł na kolana? Czyż nie wyglądałoby to jak rodzaj pomocy przy klęsce żywiołowej? Przy wojnie światowej? Pomocy jej ofiarom? Pomocy chwilowej, w oczekiwaniu na powrót do normalności? A co jeśli ta nasza "normalność" nie wróci? Co jeśli to, co się zadziewa jest jedyne kanałem przez który przechodzimy, tak jak przez szyjkę macicy przechodzi noworodek, by móc narodzić się na nowo? Co jeśli naszą misją obecnie jest właśnie nauczenie się poruszania po nowym świecie, po nowych warunkach, w nowej ziemi?
Cz wobec tego dawanie za darmo "ofiarom" pandemii jest naprawdę pomocą? Czy też pogrążaniem siebie i innych w jeszcze większej zależności długów karmicznych?
Wiem, że u części z Was zmianie uległa sytuacja zawodowa, jak i życiowa.
Wiem, że jest inaczej, nawet niektóre z Was mówią - trudniej, ciężej, gorzej.
Wiem, że jest wszystko przewrócone do góry nogami i potrzeba chwili na wejście w ten klimat i odnalezienie się w nim, poukładanie sobie na nowo wszystkiego.
Ale... i u mnie wszystko jest inne. I u mnie sytuacja uległa zmianie. I u mnie dzieci są ze mną, podczas gdy ja pracuję i przeorganizowuję swój dzień tak, aby znaleźć najlepszą możliwą opcję pracy zdalnej.
Nowa sytuacja dotyka nas wszystkich.
Ale czy to oznacza, że mam rzucić to wszystko? Że mam odpuścić prowadzenie dwóch grup, warsztatów i sesji?
Że mam zaszyć się w czeluściach domowych w oczekiwaniu na pomoc rządową, narzekając, jak jest gówniano, z tęsknotą w sercu czekając, aż wróci "normalność"?
Nie!
Nie i jeszcze raz nie!
Nie zrobię tego!
Dlaczego?
Bo teraz czuję jeszcze bardziej misję mojej duszy!
Bo teraz czuję jeszcze mocniej, że są wsród Was kobiety, które potrzebują naprawdę mojego wsparcia, które chcą wyjść z tego starego systemu i znaleźć drogę do siebie w nowym świecie.
Bez względu na wszystko więc, będę pisać, będę oferować warsztaty, będę oferować sesje.
A te z Was, które uznają, że moje słowa do nich trafiają, ale nie mają na dzień dzisiejszy wystarczających środków, niech do mnie napiszą.
Wspólnie znajdziemy rozwiązanie dla tej sytuacji. Jestem otwarta na różne możliwości.
Bo wierzę, że jeśli czegoś naprawdę potrzebujemy i pragniemy, to jest to realne do otrzymania. W większości wystarczy zrobić pierwszy krok i spróbować.
Pięknego dnia Kochane! 💗