Niech Twoja przeszłość stanie się diamentem, na którym WZROŚNIESZ

ZMIANA ZACZYNA SIĘ W TOBIE

Oczekiwania

Oczekiwania – jakże trudno jest pozbyć się ich z naszego życia. Towarzyszą nam przy tworzeniu relacji z drugim człowiekiem, przy porannym wstawaniu, przy zakładaniu rodziny, wchodzeniu w małżeństwo, przy kupowaniu domu, wychodzeniu na spacer, zabawie z dziećmi, umawianiu się na randki…

Narzucają nam sposób patrzenia, myślenia i życia ograniczając widzenie rzeczywistości.

Wiele lat temu spotkałam człowieka, który opowiadał mi o swoim związku z kobietą, gdzie łączyła ich jedynie chęć bycia ze sobą, bez żadnych oczekiwań. 

Byłam zaskoczona i trudno było mi uwierzyć, że można być z kimś dla samej chęci bycia z tą osobą, bez oczekiwań.

Bo jak w takiej sytuacji tworzyć relację?? 

Dla mnie wówczas to było nie do pomyślenia. 

Oczekiwałam od drugiej osoby wielu rzeczy, wsparcia finansowego, wyręczania mnie w rzeczach, których robić nie lubię, przejmowania odpowiedzialności za sfery, które są niewygodne (finanse, rachunki, sprawy urzędowe, kontaktowanie się ze specjalistami, gdy coś się zepsuje), wypełniania ustalonych obowiązków, ustalania wspólnie wszystkiego, tłumaczenia się, wyjaśniania, spędzania każdej wolnej chwili razem i najlepiej posiadania tych samych hobby, aby tego spędzanego wspólnie czasu było jeszcze więcej, a nade wszystko: STAWIANIA MNIE NA PIERWSZYM MIEJSCU… 

Druga osoba była dla mnie uzupełnieniem moich braków, mojej wewnętrznej pustki. 

Druga osoba miała dawać mi to, czego sama sobie nie umiałam dać, a gdy tego nie otrzymywałam, a tak się właśnie się działo (w zgodzie z zasadą obowiązującą w całym wszechświecie – nie dostaniesz nic ponad to, co sobie dajesz sam), czułam zawód, złość, żal i rozgoryczenie i… szukałam kolejnej osoby, która tę pustkę zapełni.

Wszystko się zmieniło, gdy zaczęłam odkrywać siebie prawdziwą i dawać sobie to czego potrzebuję.

Pierwsze OGROMNE i MOCNE zmiany pojawiły się wraz z uwolnieniem od przeszłych doświadczeń, kiedy przyjęłam do siebie i pozwoliłam w sobie osadzić zrozumienie, że to, co się wydarzyło złe, gdy byłam dzieckiem, wszystkie krzywdy i traumy, nie muszą definiować mnie, jako człowieka.

Że to, czy one mnie definiują zależy tylko ode mnie, od tego, czy w to wierzę, czy chcę ich używać w swoim życiu jako usprawiedliwienia do napotykanych niepowodzeń lub upadków.

Kolejnym kamieniem milowym, który chyba stał się najmocniejszą moją transformacją, był moment zrozumienia i ucieleśnienia, że od wielu, wielu lat jestem DOROSŁA.

Tak. Dobrze czytasz…

DOROSŁA w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko dorosła, gdy rodziłam dwójkę córek. Nie tylko dorosła, gdy poroniłam moje trzecie dziecko. Nie tylko dorosła, gdy stałam przed decyzją o aborcji drugiego dziecka. Nie tylko dorosła, gdy wchodziłam w związek małżeński. Nie tylko dorosła, gdy potem unieważniałam to małżeństwo. Nie tylko dorosła, gdy podejmowałam kolejną pracę, zakładałam firmę, stawałam na stanowisku Prezesa spółek. ALE DOROSŁA W KAŻDYM ASPEKCIE I W KAŻDEJ PRZESTRZENI. OD WIELU LAT…

Co to dokładnie oznaczało dla mnie?

Po pierwsze - Wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie, swoje życie, za podejmowane decyzje, za odczuwane emocje.

Po drugie - Oddzielenie swojego życia od życia moich rodziców, bo zawsze będę ich córką, zawsze będę dzieckiem mojej matki i ojca, którzy dali mi życie. Ale nigdy więcej nie będę i nie jestem malutką Sylwunią, 5 letnią, którą trzeba ganić, strofować, karać, oceniać, kontrolować, której decyzje trzeba poddawać w wątpliwość i omawiać na publicznym, rodzinnym zgromadzeniu, co z nią zrobić i jej życiem.

Po trzecie – zrozumienie, PO CO PRZYSZŁAM na ten świat, co jest moim celem i misją życiową, jaki rodzaj życia i bycia KIM.

Ale zanim tak się stało przeszłam dłuuuugą ścieżkę szukania wszystkiego, czego brakowało mi w życiu, na zewnątrz, w innych. Drogę pełną łez i poczucia bycia oszukaną, pokrzywdzoną, wykorzystywaną, zdradzaną i poniżaną.

Gdy po kolejnym upadku, słyszałam od kogoś słowa: 

„Sylwia, wszystko jest w Tobie. Póki nie zmienisz wnętrza, tego jak się czujesz ze sobą i tego co czujesz i myślisz o sobie, nic nie ulegnie zmianie. ONI SĄ TYLKO TWOIM ZWIERCIADŁEM.”, nie potrafiłam zrozumieć TEGO, przyjąć do siebie, że to prawda. Nie potrafiłam przyjąć do siebie nawet minimalnej porcji tych słów, że NAPRAWDĘ zmieniając swoje patrzenie na siebie, przejmując pełną odpowiedzialność za moje życie i biorąc jego stery w swoje ręce jestem w stanie WSZYSTKO ZMIENIĆ.

I może powiesz mi teraz, no tak, ale Ty Sylwia, to nie ja, Ty jesteś inna…

Jasne. 

Oczywiście, że jestem inna. 

Każdy z nas jest. 

I Ty i reszta.

Ale moja zmiana nie zaczęła się, gdy na koncie miałam miliony, moja zmiana nie zaczęła się, gdy cała rodzina trwała przy mnie dopingując mój wzrost, moja zmiana nie zaczęła się, gdy obok mnie stał akceptujący mnie i wspierający partner….

Moja zmiana zaczęła się, gdy byłam bezdomna,

Moja zmiana zaczęła się, gdy nie miałam na koncie pensa,

Moja zmiana zaczęła się, gdy niejednego dnia odmawiałam sobie jedzenia, używając słodzonej kawy, by zabić poczucie głodu, aby starczyło dla mojej córki na obiady w szkole,

Moja zmiana zaczęła się, gdy pierwszy raz w życiu spędzałam Boże Narodzenie na poddaszu hostelu dla bezdomnych, sama z 7 letnią córką, ukrywając łzy przed nią, udając, że to wszystko jest swoistą przejściową przygodą, o której kiedyś będziemy wspominać i się śmiać,

Moja zmiana zaczęła się, gdy wszyscy się ode mnie odwrócili,

Moja zmiana zaczęła się, gdy bliscy wyśmiewali mnie za moimi plecami nazywając nieudacznikiem i ofiarą losu nie potrafiącą poradzić sobie z własnym życiem.

Moja zmiana zaczęła się, gdy byłam na totalnym dnie… DNIE DNA.

Moja zmiana zaczęła się od DECYZJI, od słów: 

DOŚĆ! Więcej nie chcę oddawać swojego życia w decyzyjność innym.

Moja zmiana zaczęła się od pozwolenia sobie na przyjęcie myśli, że może naprawdę to JA KREUJĘ swoje życie i że może to ode mnie wszystko się zaczyna.

Dziś uczę innych, jak mają odzyskać siebie, jak mają poradzić sobie z plątaniną w jakiej się znaleźli.

Dziś pokazuję i wspieram innych w ich osobistych TRANSFORMACJACH życiowych, ucząc, jak mogą uwolnić się od przeszłości, traum, negatywnych, przytłaczających emocji (tak jak będziemy to robić na warsztacie Weź życie w swoje ręce!!!) i jak mogą WZROSNĄĆ na swoich osobistych doświadczeniach, tworząc z tego, co kiedyś było powodem wstydu, swój diament wyjątkowości.

DEZYCJA.

Od niej zacznij.

Określ jasno i cholernie precyzyjnie, czego chcesz.

A potem napisz, co jesteś w stanie za to dać, do czego jesteś gotów. Bo po drodze na szczyt życia będzie nie jeden upadek, nie jeden zakręt, nie jedno potknięcie i nie jedno zwątpienie. Ale jeśli wiesz, dokąd zmierzasz i jest to Twoje, wówczas masz NAJMOCNIEJSZĄ MOTYWACJĘ na świecie.

DECYZJA.

Jaką TY dziś podejmujesz?

Niech Twoja przeszłość stanie się DIAMENTEM,

na którym wzrośniesz, a nie bagnem, w którym utoniesz!

Previous
Previous

Czy te emocje są na pewno Twoje?

Next
Next

Czy i Ty unikasz czucia złych emocji?