Jak aura drugiego człowieka nas zmienia?

Inni wywierają na nas wpływ, często nie wiedząc o tym, jak duży. Ani my, ani oni nie jesteśmy go świadomi.

Wszyscy myślimy, że tak musi być. I wszyscy jesteśmy w tym pogrążeni. Póki choćby jedno z nas się nie obudzi i nie zauważy, co się dzieje naprawdę, jak aura drugiego człowieka na nas wpływa, jak bardzo jego obecność nas zmienia i co nagle w nas definiuje.

Pewna historia - “Szewc, który w dziurawych butach chodzi” i druga strona tej monety

Jedna z moich bliscy znajomych, niezwykle przedsiębiorcza kobieta, zaradna, pracowita i z wielkim sercem prowadziła przez lata firmę sprzątającą i transportową. W tym prowadzeniu firm była nad wyraz skrupulatna i zorganizowana.

Kiedy ją odwiedzałam, to, co mnie zastanawiało, to ogromny, ogromny rozgardiasz i nieporządek, jaki miała w swoim domu. To nie był jednodniowy nieład, ale bałagan, który piętrzył się miesiącami.

Pewnego dnia zapytałam jej, jak to jest, że daje radę odnaleźć się w tym bałaganie i że w biznesie jest tak zorganizowana, że nawet sama prowadzi firmę sprzątającą, a u siebie nie jest w stanie tego porządku zaprowadzić.

Zamyśliła się i odpowiedziała, że nie wie, że wiele razy sama się zastanawiała nad tym i że jest takie powiedzenie „szewc w dziurawych butach chodzi..”.

Uśmiechnęłyśmy się do siebie i na tym temat poprzestał. Przez kolejne tygodnie nie wracałyśmy już do niego, ale, jak się później okazało, był on żywy w jej głowie.

Inna Ona

W trakcie tego czasu jej mąż wyjechał na szkolenie firmowe na 3 tygodnie. Pod koniec jego nieobecności zaprosiła mnie do siebie na lampkę wina.

Kiedy weszłam do jej domu, oniemiałam. Wszystko lśniło. Nigdy wcześniej nie widziałam jej domu w takim stanie, a przyjaźniłyśmy się od lat. Trudno było mi się  oprzeć, by jej nie zapytać, co się stało.

Odpowiedziała,

„Wiesz, rozmyślałam nad tym, co ostatnio powiedziałaś i przyglądałam się sobie, i swojemu reagowaniu. Z zaskoczeniem odkryłam, że kiedy mój mąż jest w domu, nie jestem w stanie się zebrać i sprzątać. Nie mam nawet ochoty sprzątać po sobie. Zostawiam wszystko byle gdzie.

Jakbym stawała się zupełnej kimś innym, gdy on jest przy mnie.

I teraz, gdy wyjechał na te 3 tygodnie, pewnego dnia, siedząc na kanapie i pijąc kawę, poczułam chęć sprzątania. I zaczęłam sprzątać. Więcej, z łatwością byłam w stanie ten porządek utrzymywać przez kolejne dni.

Zauważyłam, że jestem zupełnie inna, gdy go nie ma obok.

Jestem inna też przy naszych wspólnych znajomych. Zaprosiłam kilkoro z nich ostatnio na lunch do mnie do domu i w pewnym momencie, pod koniec spotkania, powiedzieli do mnie: “Wiesz, Ania, jesteś zupełnie inna bez Marka. Nigdy Cię takiej nie znaliśmy. Wydawałaś się zawsze taka zabiegana i pełna napięcia, a teraz… jesteś kimś kompletnie innym. Wesoła, uśmiechnięta i swobodna.”

To naprawdę mnie poruszyło. Byłam z tymi słowami i z tym, o czym rozmawiałyśmy wcześniej, i przyglądałam się sama sobie. Jakbym przez ten ostatni widziała w sobie dwie różne osoby: Anię, która jest żoną Marka i Anię, która jest tylko Anią.

Patrzyłam na siebie i na to, że mam ochotę utrzymać dom w czystości i wiesz, co jeszcze… Mam w ogóle ochotę na wiele, wiele innych rzeczy, na spacery, które wcześniej wydawały mi się nudne, na oglądanie filmów innego rodzaju niż te, kiedy Marek jest w domu. Nawet muzyki słucham innej, bo ta, której słuchaliśmy wspólnie zwyczajnie mnie denerwuje i jest jakaś, taka… nie moja… Zaskakujące prawda?”

„Fakt. Nawet więcej, to jest niezwykłe.” - odpowiedziałam.

Wracałam z pełną głową przemyśleń i rozważań. Kiedy dotarłam do domu, zdałam sobie sprawę, że latami obserwowałam podobny wpływ innych osób na moje zachowania i reakcje, a nawet więcej - wybory i gust.

Wtedy nie zastanawiałam się nad tym, było to tak mocno wkomponowane w moje życie.

Zatracenie siebie

W kolejnych dniach powracały do mnie wspomnienia z przeszłości, gdy wiele, wiele lat wcześniej rozstałam się z pewnym mężczyzną i miesiącami nie potrafiłam się odnaleźć.

Nie wiedziałam, co lubię, jak lubię spędzać czas, jakiej muzyki lubię słuchać, co jest moim hobby, kim jestem ja - Sylwia.

Po wielu miesiącach bycia samej ze sobą, zaczęłam odkrywać, że podobają mi się całkowicie inne rzeczy niż te, które myślałam, że mi się podobają, gdy byliśmy razem. Pewnego dnia otrzymałam od niego wiadomość z linkiem do jednej z “naszych” piosenek. Kliknęłam na niego i poczułam szok, bo tak mocno dotarło do mnie to, co się wówczas ze mną działo, jak bardzo byłam w tej relacji nie - sobą, jak bardzo odsunęłam siebie prawdziwą, by ta relacja mogła zaistnieć.

W kolejnych latach mojego procesu obserwowałam, jak ta przepaść powiększa się jeszcze bardziej, pozwalając na wyłonienie się na powierzchnię mojej osobowości, która była tak bardzo inna.

Był to czas, kiedy uczyłam się budować więź sama ze sobą, świadomy czas, kiedy postanowiłam nie wchodzić w żadną bliską relację z drugą osobą, póki nie poznam siebie prawdziwej, póki nie zbudowałam silnego fundamentu tego, kim jestem.

Nie mamy możliwości zatrzymać procesu wpływania innych na nas, ale mamy możliwość zatrzymać siebie w tym, by nie stawać się kimś, kim nie jesteśmy. Proces ten rozpoczyna się od świadomości, kim jesteśmy, a następie uważności, gdy coś ulega w nas zmianie w chwili pojawienia się drugiej osoby.

Wpływ aury drugiego człowieka

Kim jesteśmy, gdy obok nas pojawia się druga  osoba?

Kim się stajemy, gdy obok znajduje więcej niż jedna osoba?

Gdy aury dwóch osób się spotykają, gdy nakładka się na siebie, stajemy się kimś kompletnie innym.

Nie stajemy się tą drugą osobą.

Stajemy się inną osobą.

Nagle zamiast być Projektorem, stajemy się Manifestującym Generatorem.

Nagle nasze otwarte Centrum Korzenia staje się zamkniętym i na pstryknięcie palcami odczuwać zaczynamy gigantyczną presję, by działać, by się spieszyć, by robić rzeczy, oraz wielką niewygodę, gigantyczny wręcz dyskomfort, by siedzieć i robić nic.

A, gdy nakładają się na siebie aury 3 lub więcej osób, powstaje pole nadrzędnej energii, które kieruje naszymi działaniami, które ustanawia nam nasze role w tym układzie, które nagle zmienia naszą umiejętność i zdolność, jaką mamy, np. będąc Projektorem, i stawia nas w roli bycia naprawiaczem i ratownikiem tego układu - Układu zwanego potocznie Rodziną.

Role w rodzinie ściśle określa PENTA

B. Hellinger nazwał to pole systemem rodzinnym.

Human Design określa je jako Penta lub Wa.

Przed nami piękny czas… Może być on tak piękny, jak piękny jest każdy inny dzień naszego życia, gdy jesteśmy szczęśliwi, spokojni, spełnieni i zrelaksowani, pod warunkiem, że będziemy w tym czasie sobą.

Moje życzenia dla Ciebie na ten czas

Wprowadź siebie w piękny eksperyment już dziś i zacznij świadomie obserwować, co się w Tobie zmienia w najbliższych dniach, jak zmienia się Twoja osobowość, kim się stajesz, gdy obok znajduje się druga osoba lub co się staje, jakie pragnienie wewnętrzne albo chęć się pojawia, gdy znajdujesz się w gronie 3 i więcej osób.

Co się w Tobie wówczas zmienia?

Bycie sobą zaczyna się od ŚWIADOMOŚCI, kim jesteśmy i świadomości, kim nie jesteśmy.

Dobrego czasu świątecznego!

Z miłością,

Sylwia Pupek

P.S.

Po więcej zapraszam Cię na grupę Mentoringową TRANSFORMACJA - Human Design w praktyce.

Next
Next

Gdy nie masz siły na nic w ciągu dnia…