Jaka ja muszę być wg Ciebie?

IMG_4086
Denerwują Cię moje posty?
Dlaczego?
 
Bo są za długie?
Bez składni?
Z błędami?
 
Bo zbyt wiele w nich emocji?
Za mało wiedzy?
Bo nie są takie, jakie powinny być?
 
Zobacz, jakie to dziwne…, może nawet trochę zabawne…
Pisze je z serca, a Ty zwracasz uwagę na interpunkcję, przecinki, kropki i to, że zaczynam zdanie nie od tej litery, co trzeba
 
Mówisz mi, że ortografia jest ważna…, ale ważna dla kogo?
Dla Twojego serca, czy dla Twojego umysłu?
Bo ja nie kieruję swych postów do Twojego umysłu a do serca,
Bo moje serce może być usłyszane i zrozumiane tylko przez drugie serce…
 
Mówisz mi, że powinnam je skrócić o połowę lub zawrzeć całą treść w kilku zdaniach,
Ale czy sercu można cokolwiek narzucać? Czy można je powstrzymać przed intensywnością mówienia, bicia, wyrażania?
 
Zapytam więc Ciebie:
Co jeszcze Cię denerwuje we mnie? Ilość tych postów? To jak się pokazuję? Mój styl?
 
Dlaczego Cię to denerwuje? Bo co uważasz? Że jaka powinnam być wg Ciebie? Wg jakich norm i zasad powinnam podążać, pokazywać się światu?
 
A teraz powiedz mi…, ale tak szczerze, od serca…
Czego Ty pragniesz?
Tak naprawdę…, czego naprawdę?
O czym skrycie marzysz, a na co sobie nie pozwalasz tłumacząc sobie:
…że trzeba wszystko po kolei
…że nic na łeb, na szyję
…że za mało jeszcze wiesz
…że musisz więcej się nauczyć
…że jeszcze nie teraz
…że najpierw musisz zrobić to…, potem tamto…
i jeszcze to…
 
Wczoraj, robiąc porządki w telefonie, odsłuchiwałam swoją bibliotekę nagrań audio, krótkich notatek głosowych, które robiłam w ostatnich latach, gdy nie miałam możliwości zapisać ważnej dla mnie myśli. I trafiłam na nagrania sprzed 2, 3 lat. Z zaskoczeniem słuchałam własnych słów, tych myśli i wniosków, którymi nigdy z nikim się nie podzieliłam, które od 2017, 2016 utknęły w archiwum mojego telefonu.
Dlaczego nigdy nie ujrzały światła dziennego? Bo nie lubiłam swojego głosu, uważałam, że jest beznadziejny, że brzmię sztucznie, że jego barwa jest straszna, że nikt nie pyta mnie o zdanie w tych tematach więc nie powinnam się wypowiadać, że nikt mnie nie będzie chciał słuchać, że to są jakieś tam moje przemyślenia, ale niekoniecznie inni się z nimi zgodzą, i co jeśli obsypią mnie hejtem i nienawiścią…
Uważałam, że jestem jeszcze niewystarczająca, że jeszcze muszę tak wiele się nauczyć, że jeszcze mam tyle do przepracowania, że jeszcze tak wielu technik nie znam i że na pewno powinnam skończyć jakieś szkoły, studia, otrzymać certyfikaty i dyplomy, zanim cokolwiek zacznę publikować.
 
Gdy więc pierwszy raz napisałam i opublikowałam swój post na blogu w 2018 r. posypało się wiele niefajnych komentarzy, opluwających mój brak wyksztalcenia psychologicznego. Wytykano mi co chwila brak dyplomu, brak kwalifikacji... Każdy taki komentarz utwierdzał mój umysł w przekonaniu, że muszę być JAKAŚ.
Przez pierwszych 9 miesięcy pisałam nie częściej niż 1-2 posty miesięcznie. Dlaczego? Bo uważałam, że one muszą być perfekcyjne, muszą nieść niezwykle cenną treść, muszą być niepowtarzalne i niezwykłe.
Kreowałam je więc z głowy.
Poprawiałam niezliczoną ilość razy.
Non stop.
Gdy dochodziłam do momentu publikacji, potrafiłam jeszcze je zmienić kilka razy. Poddając je oczywiście analizie i ocenie innych osób, prosząc je o rady i opinie…
To wszystko było tak wykańczające, że gdy pewnego dnia ktoś mi powiedział publikuj minimum 3 posty dziennie popukałam się w czoło.
 
„Trzy posty?! To by mnie wykończyło!” – odpowiedziałam.
I czułam ogromną złość i zazdrość widząc, z jaką lekkością robią to inni, jak płodni są, jak kreatywni.
Wściekałam się, że ich posty inspirują, motywują zachęcają do działania…
 
A moje… czułam, że w ogóle nie są moje.
Bo tak naprawdę nie były…
 
Wtedy nie wiedziałam, że można inaczej,
że ja nie muszę podążać wg niczyich zasad, ani trzymać się niczyich reguł,
że ja mogę pisać,
po prostu pisać…
swoje myśli…
swoje odczucia…
Wsłuchując się w przestrzeń serca, pisać to, czym chcę się dzielić ze światem
Bo tylko tak zostanę usłyszana przez tych, przez których mam być usłyszana,
Przez tych, którzy potrzebują moich słów do zmiany w życiu, do działania, do zrobienia pierwszego kroku…
 
Każdy z nas jest wyjątkowy, każdy z nas jest niezwykły! Nie dajmy się zaszufladkować marketingowym schematom i regułom narzucanym nam przez świat.
 
Wcale nie musisz być JAKAŚ/JAKIŚ
 

Możesz być ABSOLUTNIE SOBĄ!

i TYLKO SOBĄ potrzebujesz być, by Twoje życie po prostu płynęło….

 
Z lekkością, łatwością…, swobodą…, radością, wypełnione miłością i wdzięcznością.
 
Z miłością i wdzięcznością,
Sylwia
 
 
****
 
Polub moją stronę na Facebooku, aby mieć łatwiejszy dostęp do codziennej dawki inspiracji:
 
I jeśli lubisz mieć szybki dostęp do moich filmików, subskrybuj mój kanał na YouTubie
i
 
💚Grupa dla Kobiet -„Utulić Wewnętrzne Dziecko”
 
 
 
 
Previous
Previous

Prr...! Stój! Dokąd to?!

Next
Next

Być usłyszana...