moja HISTORIA….

Kiedy w 2016r. pierwszy raz usłyszałam o terminie Matczyna Rana, uznałam, że jest to coś, co mnie kompletnie nie dotyczy.

Czytałam historie innych kobiet, które doświadczyły przemocy ze strony swoich matek i wiedziałam, że to nie o mnie. Dopiero dwa lata później zrozumiałam, czym jest relacja matki z córką i jak ogromny ma ona wpływ na życie tej drugiej.

Rozpoczynając proces, bałam się ogromnie. Ale nie dlatego, że nie wiedziałam, jak on się potoczy, ale dlatego, że wiedziałam, że po nim już nic, NIGDY nie będzie takie jak przedtem. Przerażało mnie, że będę musiała zobaczyć rzeczy, jakich zobaczyć nie chcę i że kiedy je zobaczę, będę musiała wprowadzić zmiany, bo już dłużej nie będę mogła mydlić sobie sama oczu życiem w mydlanej bańce.

W trakcie zrozumiałam, że to wszystko jest nie tylko o mnie…

Dziś śmiało mogę stwierdzić, że każda kobieta na ziemi doświadczyła, w mniejszym bądź większym stopniu, tego zjawiska i boryka się z jego trudnymi konsekwencjami z swoim dorosłym życiu.

(Wiedz, że do skrzywdzonych należy także ta, która wyrządziła Ci krzywdę, gdy byłaś mała i być może…, jeśli sama masz dzieci, kiedyś zobaczysz, że Ty także byłaś w pewnym sensie sprawcą ich krzywd i ran. Ten lęk jest jedną z największych blokad, które hamują przed rozpoczęciem procesu uzdrowienia)

W rzeczywistości, kiedy się temu przyjrzymy, zobaczymy, że jest to niekończąca się HISTORIA bólu i krzywd, gdzie matka córce, córka swojej córce, a ta kolejnej zadają rany i ból.

Początku tej historii trudno szukać. Tak samo jak trudno znaleźć prawdziwych winnych. Ciągnie się to od pokoleń… I ciągnąć może dalej, jeśli tego nie przerwiemy. A proces przerwania polega na zatrzymaniu się w tym oskarżaniu wzajemnym i rozpoczęciu UZDROWIENIA. SKUTECZNEGO UZDROWIENIA.

Kiedy przechodziłam osobiście przez ten proces, doświadczyłam wielu jego kierunków. Wiele z nich było ślepymi uliczkami, inne prowadziły tak naprawdę do zapętlenia się w obwinianiu i ciągłym poczuciu krzywdy, zrywaniu kontaktów, wątpliwości, ponownym oskarżaniu i ponownym odsuwaniu się i odcinaniu relacji. Całkowite uzdrowienie przyszło do mnie wraz z puszczeniem krzywd i bólu oraz zrozumieniem, że WSZYSTKIE w tym jesteśmy i WSZYSTKIE w tym byłyśmy. Twoja Matka, Twoja Babka i Prababka, i każda poprzednia doświadczyły bólu odrzucenia, poczucia bycia niekochaną, niechcianą, nieakceptowaną.

Ten proces trwa od stuleci i żeby nie trwał kolejne stulecia potrzeba:

1. Zatrzymania się

2. Zobaczenia siebie w tym

3. Wzięcie odpowiedzialności TYLKO za siebie

4. Skupienia na własnym procesie UZDROWIENIA

5. Stworzenia nowej relacji i utrzymania jej standardów, aż stanie się to naszym NOWYM ŻYCIEM

Kobiety zostają na wiele lat zamknięte w pudełkach o nazwie “Mała Dziewczynka szukająca miłości Mamy”

Szukamy tej miłości wszędzie i nigdy nie znajdujemy. Niesie to ze sobą wiele rozczarować, a mimo to nie przestajemy szukać, tak silny jest to mechanizm.

Dlaczego nie umiemy z tego same wyjść? ….bo nie umiemy początkowo tego zauważyć. To raz.

A dwa… Jest jeszcze jedna rzecz, która utrudnia nam ten proces - opowiem o niej podczas spotkania.

Przez to wszystko często winę przerzucamy na innych. Jesteśmy w ciągłej roli ofiary, jeśli z jakiejś przestrzeni się wygramolimy, nagle okazuje się, że w innej wciąż trwamy jako ta, która czuje się skrzywdzona. I tak aż do chwili, kiedy zdamy sobie sprawę, że początkiem zmiany jest nie tylko ŚWIADOMOŚĆ, ale także wzięcie odpowiedzialności za siebie i swoje życie. Mój proces trwał wiele lat… Ale Twój nie musi.

To, czego brakowało do jego pełni, było, z jednej strony maleńkim elementem, z drugiej…, czymś na tyle nowym w świecie rozwoju, że mało komu znanym - połączenie ze Źródłem niekończącej się Miłości. Poniższy warsztat jest przedmową do pełnego procesu. Przez pełen proces przeprowadzam Kobiety na Warsztacie “PRZEBUDZENIE”. Jeśli chcesz poznać szczegóły, kliknij TUTAJ.