Moje dziecko jest niewdzięczne, moje dziecko nie kocha mnie
Pojęcie miłości jest pojęciem bardzo subiektywnym - każdy człowiek na ziemi rozumie je inaczej, po swojemu.
Pewnego dnia studiując Human Design natknęłam się na wypowiedź jednego z terapeutów, który opowiadał o swoim osobistym doświadczeniu w zakresie Human Design.
Wspominał tam on o głębokim procesie uzdrawianiu matczynej rany poprzez zrozumienie siebie i swoich potrzeb vs możliwości zaspokojenia tych potrzeb przez jego matkę.
Użył wówczas słów, które mocno mną poruszyły, że jego matka, chłodna, nieokazująca miłości, surowa, rzadko obecna w domu, zostawiająca go często pod opieką innych, kochała go bardzo, ale nie tak jak on tego potrzebował.
Co to znaczy tak naprawdę? Czy może być jakakolwiek różnica między kochaniem tak, jak może kochać matka vs jak potrzebuje dziecko?
To dopiero wypływa i staje się jasne, kiedy odpowiemy sobie na pytanie, co oznacza dla nas bycie kochanym,
skąd wiemy, że ktoś nas kocha, po czym to poznajemy.
Prowadząc siebie w jednym z procesów, zrozumiałam, że moje pojęcie miłości jest zupełnie inne niż pojęcie miłości moich dzieci.
Miłość dla mnie to wsparcie, opieka, słowa idą w parze z czynami, to także pełna lodówka, czysty dom, porządek i dobre, pięknie podane jedzenie.
Miłość dla jednej z moich córek to zabawa, bycie blisko, przytulanie i spędzanie czasu na wygłupach, dla drugiej to uwaga, rozmowa, bycie obok, spełnienie życzeń, oglądanie wspólne filmów i kupowanie rzeczy, których ona pragnie.
Żadna z nas nie ma tego samego pojęcia, rozumienia miłości.
Co przez to się działo?
Ja oczekiwałam pomocy od strony córek, wsparcia w drobnych pracach domowych, zrozumienia i wdzięczności za to, co dla nich robiłam, okazywanych słownie.
One - oczekiwały spędzania czasu na zabawie, kupowania prezentów, bycia i uważności z każdą z nich z osobna.
Do czego doprowadzało inne rozumienie miłości w naszej relacji?
Przede wszystkim do tego, że żadna nie czuła się kochana.
Zrozumienie, czym jest miłość dla moich dzieci, pozwoliło mi na zmianę moich zachowań, na rozpoznanie też własnych oczekiwań i inną formę rozmowy z dziećmi. Ale to, co stało się największym i najbardziej zaskakującym odkryciem dla mnie było zupełnie inne spojrzenie na matczyną ranę oraz proces jej uzdrawiania.
Zapraszam Cię do obejrzenia nagrania, którym opowiadam więcej o tym.
W nagraniu wspominam o warsztacie Kobieta NARODZINY, do którego wciąż można dołączyć:
Kliknij TUTAJ, by dowiedzieć się więcej.
Nadszedł czas, byś odzyskała SIEBIE!
Nadszedł czas, byś WZROSŁA!
Jestem dla Ciebie, jeśli poczujesz, że potrzebujesz mojego wsparcia lub prowadzenia w procesach. Napisz do mnie TUTAJ.
Z miłością,