Żal post - (nie)świadome wywieranie wpływu na innych

 

Na jednej z grup pojawił się pewien żal post.

 

Temat dotyczył tego, że pewna kobieta nie radziła sobie z projektem, który rozpoczęłam w nadziei, że przyniesie on wkrótce po jego wypuszczeniu na rynek zysk.

 

Ku zaskoczeniu, mimo perfekcyjnie wręcz przygotowanych materiałów marketingowych, dobremu projektowi strony WWW, sprzedaż nawet nie drgnęła.

 

O tym, dlaczego i co było przyczyną, nie będę pisać dziś, to jednak, co chcę tutaj poruszyć, to reakcja otoczenia na ów żal post.



Nie bez powodu przywołuję akurat ten, konkretny przykład, gdyż dotyczy on nas, Kobiet (Ciebie, tej, która to czytasz i mnie także).

Pod postem tym zgromadziło się kilkaset komentarzy. Ich różnorodność była od porad, co ma zmienić, by zaczęła iść sprzedaż, poprzez oferty pomocy w promowaniu marki za darmo, zrobieniu bezpłatnych poprawek na stronie, aż po darmowe sesje coachingowe.


Post był na tyle poczytny, że zwrócił także moją uwagę, w efekcie czego i ja chciałam dorzucić swoje – darmowe do całego worka kilkuset ofert.

 Zostawiłam komentarz z opcją pomocy. Choć nie zawarłam w nim słowa „za darmo”, to taką miałam intencje.

 

Kiedy mówisz “A” zobowiązujesz się, często nieświadomie, do powiedzenia “B”

Był oóźny wieczór, gdy zaraz za komentarzem wrzuciłam nawet post na tę grupę, że pomogę większej liczbie kobiet w odnalezieniu przyczyny ich niepowodzenia w biznesie (i znowu – nie umieściłam słówka „za darmo”, choć to miałam na myśli).

Następnego dnia, około południa, weszłam na tę grupę i widząc jeszcze większą ilość komentarzy, zaczęłam je czytać. Potem weszłam na stronę www tej osoby, by poczuć, co jest schowane energetycznie pod całą sytuacją… i nagle poczułam jakiś wewnętrzny zgrzyt, mocną, narastającą złość.

Usiadłam z tym.

O dziwo dotarło do mnie coś niebywałego - dotarło do mnie to, jaki mechanizm się tutaj odpalił dla mnie i dla większości kobiet.



Rola Skrajnej EMPATKI - Ratowniczki wszystkich uciężonych.

Nazywam go ratowniczką, skrajną empatką, która w sytuacji, gdy pojawia się ofiara natychmiast spieszy ją ratować.

Jeden post i ogrom, ogrom darmowej pomocy zaoferowane jednej osobie.  

I nie, nie chodzi tu o moją zazdrość, wręcz odwrotnie, sama też dorzuciłam swoje.

Chodzi tu o rolę ego, w jaką ogrom kobiet wpada – jedną z nich jest właśnie skrajnym EMPATKA (ratowniczka) - czuła na krzywdę innych ludzi i chętna pomagać każdemu, nawet odsuwając siebie na bok, swoje plany i potrzeby.

 

Czy tyle kobiet zareagowałoby chętnie pomocą, gdyby ta osoba odezwała się indywidualnie, osobno, do każdej z nich?

Prawdopodobnie nie. Często obserwuję ogrom oburzenia w sieci i przykładów, gdy ktoś prosi o pomoc bezpośrednio. Padają słowa: a czemu mam dawać coś za darmo, a czy mi ktoś pomógł, jak ona/on śmie prosić o to…, itp.

Zadziałał tutaj więc jeszcze jeden mechanizm zwany pędem owczym - za jedną owcą podąża druga, trzecia i za chwilę całe stado, nie patrząc na kierunek drogi, którą podążają – żadna się nie zatrzyma (mechanizm społeczny dobrze opisany w książkach Roberta Cialdiniego, jednego z moich pierwszych ulubionych autorów psychologii i socjologii społecznej).

Owczy pęd i (bez)interesowna pomoc

Chwilę później wykasowałam i komentarz, i post z ofertą.

Dziękuję ogromnie za to doświadczenie.

A teraz Ty przyjrzyj się, kiedy u Ciebie włącza się skrajna emaptka lub skrajny empata, co dzięki temu zyskujesz Ty pod przykrywką bezinteresownej pomocy dla „biednej” kobiety lub „poszkodowanego” mężczyzny i co robisz tak naprawdę tej osobie?

Utwierdzając ją w poczuciu, że to właściwa droga – tkwienie w przestrzeni bycia ofiarą i obwiniania wszystkich (bo tym był ów żal post, przerzuconą winą na wszystkich dookoła: kiepski projektant strony www, zła agencja marketingowa, nieodpowiedni fotograf…)

A gdzie jest tutaj odpowiedzialność danej osoby?

Gdzie jej decyzyjność?

 

Rozwój osobisty to wyjście poza strefę komfortu

Pamiętajmy, że rozwój osobisty to nie przestrzeń zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych, a wyjście poza strefę komfortu i zmierzenie się ze swoim cieniem i demonami – rozpoznanie ich i uwolnienie lub integracja.

 

Nie chodzi o to, by zaprzestać pomocy, a o to, by być uważnym i rozpoznawać w sobie i innych mechanizmy, które skłaniają nas do automatycznych zachowań i tkwieniu w czymś, co ani nam, ani innym nie służy.

 

W moim przypadku oferta, z którą wyszłam, oznaczałaby dodatkowe około 4- 5 h pracy tygodniowo za darmo. Aby tak się stało, musiałabym przesunąć inne, ważne dla mnie rzeczy, takie jak chociażby zaplanowane warsztaty.

 

Jedno, właściwie zadane pytanie potrafi odkryć wszystko

Pytaniem, które mnie naprowadziło na rozpoznanie tego mechanizmu, było:

Dlaczego tej osobie to proponuję?

Dlaczego na tej akurat grupie, a nie na własnym profilu prywatnym lub na swojej grupie?

Jeśli czytając ten post, czujesz narastające emocje złości, wewnętrzną niezgodę na słowa, o których piszę, usiądź z tym i zobacz, co jest schowane pod emocją, o czym ta emocja chcę Cię poinformować, co ona w Tobie dotknęła.

 

Jeśli masz ochotę podzielić się ze mną swoim wyglądem, napisz.

 

 

Z miłością

Sylwia

 
Previous
Previous

Czy potrzeba uzdrawiać przeszłość?

Next
Next

Mój ojciec chce, żebym go uznała