Jak dziecko płaci za błędy rodziców?

Jak dzieci pacą za błędne decyzje rodziców?

Dziś jesteś dorosły, masz za sobą wiele dekad życia. Jeśli jesteś w rozwoju, to zapewne otarłeś się o przestrzeń, że nasze dzieciństwo wpływa na całą naszą dorosłość. I być może, jak wielu innych rodziców, postanowiłeś, że Twoje dzieci będą miały inaczej, lepiej.

Ale…

Skąd masz wiedzieć, czym jest to lepiej?

Wielu z nas, rodziców, szuka wiedzy u specjalistów, u tych, którzy wydają się wiedzieć więcej i wiedzieć lepiej….

Tak też było i ze mną.

Był późny wieczór 2015r. Patrzyłam na spokojnie śpiąca obok mnie 7-letnią córkę.

Od 2 miesięcy mieszkałyśmy w maleńkim pokoiku na poddaszu w hostelu dla bezdomnych. Moje życie runęło tak bardzo, że nigdy nie sądziłam, że mogę osiągnąć tak głębokie dno. Straciłam wszystko w tamtym czasie, czułam się nikim, nic nie wartym człowiekiem. Patrzyłam na moją córkę użalając się dalej nad soba i swoim losem, gdy nagle pojawiła się we mnie myśl:

„Jak mogłam doprowadzić do takiego stanu rzeczy…??? Moje dziecko nie powinno płacić za moje błędy i złe decyzje!”

Poczułam, że to jest tak cholernie nie ok, tak bardzo nie fair, że moje dziecko nie ma i nie miało możliwości wyboru i podjęcia decyzji, jak chce, by jej życie wyglądało. Że w pełni zależne było i jest ono od moich decyzji, a za konsekwencje tych decyzji płacę nie tylko ja, ale i ona.

Patrzyłam na nią i czułam, że to, gdzie się znalazłyśmy, było w 100% zależne ode mnie. Dlaczego więc ona miałaby płacić za to, że ja podjęłam X złych decyzji?

„To nie jest ok.- powiedziałam do siebie i poczułam, jak zalewa mnie fala emocji - Moja córka nie będzie płacić za moje błędy….”

I w tym momencie wpisałam hasło w Google „jak zmienić swoje życie” i zaczęłam szukać odpowiedzi na pytania, dlaczego znalazłam się w tak gównianym miejscu i co muszę zrobić, by z niego wyjść.

Tak rozpoczęła się moja wielka droga ku całkowitej zmianie.

Zaczęłam, tak jak wielu z Was, od siebie i poukładania się ze sobą, od przeszłości i jej uzdrawiania, od coraz większej wiedzy i świadomości, co, skąd i dlaczego.

Mijały miesiące, a moje dziecko nie stało w poczekalni, nie czekało aż matka się ogarnie ze soba i swoimi emocjami - moje dziecko rosło, przechodziło swoje trudne chwile i ekstremalnie silne emocje. Mierzyło się ze swoimi trudnościami i wyzwaniami, jakie życie i społeczność w szkole jej przynosiły.

Początkowo sądziłam, że jeśli uporządkuję siebie, to wpłynie to także na moją córkę i „naprawi” się wszystko.

Jednak zmiana w nas - dorosłych, trwa. I nie trwa miesiąc czy dwa, a wiele, wiele lat. Zanim się obejrzałam, moja córka miała już 9 lat i nowe okoliczności nas przywitały - na świat przyszła jej siostra.

Ledwie ogarnęłam część swojej przeszłości, a tu rozpoczęły się nowe wyzwania: nowa szkoła, pandemia i wiele, wiele innych trudności.

Po drodze w tym wszystkim zaczęłam szukać wsparcia w tych, który wiedzieli „lepiej” o rozwoju i potrzebach dziecka.

Otrzymywałam od nich różne odpowiedzi, niektórzy sprawiali, że na mojej skórze jeżyły się włosy i zastanawiałam się, jakim cudem ktoś dał im prawy wykonywania zawodu specjalisty, gdzie mają styczność z umysłem i emocjami dziecka.

Każda z otrzymanych wskazówek albo mierzyła we mnie, że coś spieprz… jako matka (Ech… oczywiście, ze spieprz… nie jedno, macierzyństwa się uczyłam), albo wskazywała, że z moim dzieckiem jest coś nie tak i za słabo się  stara i musi się zmienić.

To, co jednak było niezmienne w tych wskazówkach, to że za każdym razem, gdy je dostawałam, czułam wewnętrzny zgrzyt i że czegoś tu brakuje.

Owszem, jako rodzice popełniamy mnóstwo błędów, tu trzeba być szczerym samym przed sobą, świat też nie jest przygotowany dla nas jako układny, prorodzinny system, jednak czułam, że musi być wyjście i jakaś droga, która pozwoli mi przede wszystkim zrozumieć moje dziecko, a potem nadać inną drogę w tym macierzyństwie.

I tak się stało, kiedy w 2021r. przypadkiem trafiłam na system Human Design.

Trafiłam na niego nie dlatego, że szukałam wskazówek w macierzyństwie, ale dlatego, że szukałam odpowiedzi na pytania dotyczące mojego biznesu.

Z czasem zrozumiałam, że ten przypadek sprawił, iż otrzymałam bezcenną wiedzę, która całkowicie zmieniła moje widzenie macierzyństwa, rozumienie, głębokie rozumienie moich dzieci.

I tak dzisiaj do mnie wróciło to pytanie, dlaczego dziecko miałoby płacić za błędne decyzje rodziców?

Z jednej stronny przychodzi mi, że wciąż jest w nas wiele ignorancji i dawnego stylu wychowania, gdzie dziecko klasyfikuje się gdzieś niżej niż dorosłego, z drugiej… może jesteśmy tak uwikłani w system, że sami mamy nazbyt zhomogenizowane umysły, by widzieć, co robimy dzieciom, co robiono nam, co robiono naszym rodzicom, dziadkom i dalszym pokoleniom, przez co nie byli oni w stanie dostarczyć tego, czego potrzebowaliśmy dla właściwego rozwoju.

Jak zatem dziecko płaci za nasze błędy?

Płaci tym, że nie jest brane pod uwagę jego zdanie.

Że nie są brane pod uwagę jego emocje i pragnienia.

Płaci tym, że nie ma wyboru, jeśli rodzice nie są razem, to czy chce czy nie spędza czas raz z jednym raz z drugim.

Płaci tym, że musi jeść to, co rodzic uważa za słuszne.

Płaci tym, że nie ma wyboru, gdy idzie do szkoły.

Płaci tym, że nikt go nie słucha, czy chce iść do żłobka (tak, wiem, wielu z nas rodziców∑ powie - nie mamy wyjścia, ale… mamy wyjście w tym, jak traktujemy dziecko poza systemem, jak traktujemy ej w domu, ile dajemy mu uwagi, kim jest ono w naszym domu i rodzinie…)

Dziecko płaci także tym, że to matka i ojciec o nim decydują i rozporządzają nim póki nie stanie się dorosłym w świetle prawa.

A gdy to nastąpi… nagle oczekuje się, że w ciągu chwili, w momencie osiągnięcia wieku pełnoletniego, będzie umiało wybierać właściwie i rozporządzać sobą właściwie.

A gdy tak się nie dzieje, a najczęściej nie dzieje się…, rodzice są zaskoczeni i szukają przyczyny w dziecku.

Jakież to jest smutne i bolesne, że to dziecko, kiedy jest dzieckiem, często uważane jest za półczłowieka, który nie wie, czego chce i który musi, MUSI!, oddać autorytet rodzicowi, by przeżyć. A rodzic oddaje swój autorytet jeszcze komuś, kogo uznaje za wiedzącego lepiej…

Mijają ponad 3 lata mojego studiowania systemu Human Design i coraz więcej rozumienia, jak wiele krzywd nieświadomie wyrządzamy dzieciom. I możemy dalej zmieniać siebie, uzdrawiać przeszłość, zagłębiać się w systemy rodzinne, by zmienić to, co trudne, uwolnić to, co traumatyczne, ale możemy też zrobić coś jeszcze - możemy już teraz, od razu wręcz zacząć wpierać swoje dzieci, by nie musiały czekać na naszą zmianę.

Jak możemy zacząć to robić?

Możemy zacząć od zrozumienia tego, kim są nasze dzieci, kim się narodziły, a potem, jak potrzebują być odżywiane, jakiego środowiska potrzebują, by w pełni rozwinąć swoje możliwości, jakie są ich możliwości i jakiego rodzaju wsparcia emocjonalnego potrzebują.

To tak narodził się warsztat „Zrozumieć swoje (inne/ trudne) Dziecko”

Dziś zrozumiałam, dla kogo ten nowy warsztat nie będzie.

I mimo, że wiedza na nim jest tak kluczowa, tak cholernie ważna dla nas - rodziców i naszych dzieci, to nie dotrze ona do tych, którzy uznali, że dziecko jest półproduktem, efektem ubocznym aktu seksualnego, półczłowiekiem nie mającym praw ani zdania póki nie osiągnie określonego wieku….

A szkoda….

Z drugiej strony wiem, że potrzeba naprawdę wielkiej wewnętrznej zmiany i gotowości, by usiąść z dzieckiem do rozmowy jak dorosły z dorosłym.

Nie znaczy to, że jako rodzic mamy na wszystko się godzić, bo przecież nawet rozmawiając ze sobą nawzajem, w relacjach, nie godzimy się na wszystko, ale słuchamy drugiej strony i pozwalamy się jej wyrazić - tak przynajmniej byłoby warto robić, jeśli zależy nam na relacji, to jednak z w relacji z dzieckiem, takie sytuacje należą do rzadkości.

Dziecko nie ma głosu.

Dziecko nie ma wyboru.

Dziecko nie ma prawa.

Dziecko nie wie…, co jest dla niego dobre.

A co, jeśli jest inaczej?

Co, jeśli wie, tylko nie umiemy tej wiedzy uzyskać od dziecka?

Co, jeśli ono wie… Ale my nie chcemy go usłyszeć ze względu na emocje, jakie się w nas otworzą?

Tak.

Ten warsztat będzie dla niewielu rodziców.

W dobie eskalacji i szczytu rozwoju osobistego, dzieci wciąż są na samym końcu.

A szkoda…., bo to one tworzą przyszłość, bo to one wkrótce będą szukały rozwiązań swoich problemów w rozwoju.

Kim jest dziecko według Ciebie?

Czy widzisz je na równi z innymi dorosłymi? Czy jego zdanie jest ważne? Czy jego “chcenie” jest wysłuchane z szacunkiem?

Za jakie Twoje błędne decyzje poniosło konsekwencje  w swoim życiu?

Jakie były tego konsekwencje dla dziecka?

I czy jesteś gotów na zmianę?

Na zmianę w podejściu do swojego dziecka i otwarcie się na inne spojrzenie na dziecko?

Jeśli tak, ZAPRASZAM CIĘ na nowy warsztat online „Zrozumieć swoje (trudne/ inne) Dziecko”, który zmieni ogrom w Twojej relacji z dzieckiem i rozumieniu jego zachowań.

Warsztat jest bezpłatny i jest punktem wyjścia do dalszej wiedzy zawartej w Design danego dziecka.

Z miłością,

Sylwia Pupek

 
 

P.S.

Masz pytania? Potrzebujesz wsparcia w indywidualnym prowadzeniu? Napisz do mnie TUTAJ.

 
Previous
Previous

O tym, jak emocjonalne centrum potrafi zniszczyć nasze życie, biznes i wpłynąć na zarabianie pieniędzy..

Next
Next

Dlaczego musisz się pożegnać z tymi miejscami? - Technika listów terapeutycznych (Praca z Dziennikiem cz.II)